Translate

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 13


~Oczami Jack'a~

 Tessy nie ma już ponad półtora miesiąca a ja tracę wszelkie zmysły tak naprawdę już prawie nikt jej nie szuka, wszyscy się poddali ale ja nie ustąpię. Nie spocznę dopóki nie będzie bezpieczna przy moim boku. Cały czas albo siedzę w bibliotece  szukam jakichkolwiek wskazówek albo szwendam się po najróżniejszych czarownikach lub skrzatach z nadzieją że uda im się ją wytropić ale wszystkie moje starania idą na marne. Kolejny dzień spędzałem w bibliotece kiedy nagle usłyszałem jakieś krzyki wyszedłem na korytarz i ruszyłem za biegnącym tłumem. Po jakimś czasie dobiegłem do sali spotkań rady przepchałem się przez tłum i stanąłem obok mamy, brata i Sophie u której coraz bardziej było widać brzuch. Na środku sali gromadził się coraz większy czerwony obłok.
-Co to jest?- Spytałem Natana nadal wpatrując się w dym.
-Nie mam pojęcia ale nie sądzę żeby to było coś dobrego.- Nagle obłok zaczął się świecić wszyscy automatyczne zaczęli się cofać. Nagle w obłoku zaczęła ruszać się jakaś postać sylwetka stawała się coraz wyraźniejsza aż w końcu przede mną stanęła kobieta ubrana cała na czerwono z bordową peleryną
-Niech wszyscy oprócz rodziny Kyle opuszczą pomieszczenie bo inaczej nigdy nie dowiecie się co dzieje się z Tessa- Przemówiła melodyjnym ale przerażającym głosem. Wszyscy zaczęli wychodzić, a kiedy zostaliśmy sami w pomieszczeniu kobieta kontynuowała.
-Więc skoro zostaliśmy już sami...- Nie dałem jej skończyć tylko ruszyłem do przodu warcząc na postać.
-Gdzie ona jest i co z nią zrobiłaś?
-Spokojnie. Domyślam się że to ty jesteś ten Jack o którym ciągle mówi Tessa choć nie wygląda na to że jej szukasz, a ona biedna wciąż w ciebie wieży i nie traci nadziei że ją znajdziesz.
-Wciąż jej szukam i nie przestane.- Kobieta parsknęła tylko śmiechem i podeszła bliżej.
-Kochany ale już jej nie uratujesz bo widzisz dziś podczas zaćmieni stracisz ją na zawsze a ona zginie.- Parsknęła jeszcze większym śmiechem a ja chwyciłem sztylet i już chciałem się na nią rzucić ale ktoś mnie wyprzedził. Wszystko działo się tak szybko Camil skoczyła na czerwoną kobietę  z bronią ale ona była szybsza wyciągnęła rękę z której wyrósł sztylet przebiła nim moją matkę na wylot i zniknęła. Od razu podbiegłem do niej i zacząłem uciskać ranę na jej  brzuchu wszędzie było tyle krwi na białej podłodze zaczynała robić się coraz większa czerwona plama. Zacząłem wołać o pomoc Sophie podeszłą do mnie i razem próbowaliśmy zatamować wciąż płynącą krew. Natan wybiegł na korytarz i pobiegł po uzdrowicieli. Po minucie wrócił z grupą uzdrowicieli.
-Zostawcie nic już nie zdziałacie mój czas dobiegł końca.- Przemówiła Camil choć to sprawiało jej wielką trudność. Natan podszedł do nas i złapał matkę za rękę.
-Nie zostawiaj nas proszę. Nie możesz zostań. Musisz zobaczyć moje dzieci , ślub Jack'a i jego dzieci wychować je i obserwować jak dorastają, jak trenują, zabijają pierwsze demony, zakochują się i przeżywają rozstania. Nie zostawiaj nas samych proszę...- W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy tak sami jak i w oczach Natana który nadal prosił mamę żeby została z nami podziwiam go bo ja nie daje rady nawet się odezwać patrze jak kobieta która mnie wychowała, nauczyła wszystkiego, wspierała i troszczyła o mnie umiera na moich rękach.
-Ona nie żyje przykro mi chłopaki.- Odezwał się uzdrowiciel który próbował odciągnąć nas od jej zimnego ciała.
-Pozwólcie jej odejść.-Odezwał się drugi. Z trudem wstałem i skierowałem się do wyjścia ale Sophie mnie zatrzymała.
-Nie zamykaj się w sobie Jack. Musisz dalej walczyć pomścij Camil i  uratuj Tesse
-Powiedziała obejmując Natana który był tak samo załamany jak ja.
-Idź Jack i nie zostawiaj jej.- Powiedział ze smutkiem Natan
-Ale nawet nie wiem gdzie ona jest, jak mam ją znaleźć?
-Przed cm całym zamieszaniem udało mi się ją namierzyć, najwyraźniej jej nadajnik się uruchomił. Ruszaj już bo masz mało czasu- Uściskałem go i wziąłem kopertę z adresem następnie uściskałem Sophie i ruszyłem do drzwi. Odwróciłem głowę by po raz ostatni spojrzeć na mamę i wyszedłem. Otworzyłem kopertę przeczytałem adres i ruszyłem przez portal.

Wylądowałem przy wielkim pomieszczeniu. Wbiegłem do środka i zacząłem przeszukiwać wszystkie pomieszczenia ale nikogo w nich nie było kiedy otworzyłem ostatnie drzwi ujrzałem wielki płonący stos a za nim słup do którego była przywiązana ona.
-Tessa...- Pobiegłem do przodu i uklęknąłem przy niej. Wyglądała strasznie była wychudzona na twarzy miała siniaki z napuchniętą wargę. Otworzyła szeroko oczy  i się przeraziła
-Jack znalazłeś mnie... ale uciekaj to pułap...- nie usłyszałem nic więcej bo coś szarpnęło mnie do tyłu od razu chwyciłem swój miecz i ruszyłem do walki z demonem który mnie zaatakował. Walka była zacięta kiedy już miałem przewagę usłyszałem przerażający krzyk Tessy obejrzałem się i zobaczyłem jak ta czerwona suka tnie nadgarstki mojej ukochanej chciałem pobiec i jej pomóc kiedy poczułem przerażający ból spojrzałem w dół i zobaczyłem podłużne rozcięcie takie samo jak wtedy gdy Tessa opowiedziała mi swój sen. Mimo piekielnego bólu rzuciłem nasączonym jadem sztyletem który miałem na specjalną okazję trafiłem demona w pierś tam gdzie powinno być serce a wywalił się i znikną. Podbiegłem do tyłu i wbiłem miecz w kobietę ona tylko się odwróciła uśmiechnęła i powiedziała.
-Gratulacje właśnie zabiłeś Tesse-  i zniknęła.
Zacząłem uwalniać Tessę ale nagle ona znów przeraźliwie krzyknęła i upadła a z jej pleców zaczęła lecieć czerwona ciecz.
-Tess co się dzieje? Błagam nie opuszczaj mnie i ty. Jesteś mim światem nie mogę żyć bez ciebie  nie opuszczaj mnie proszę- moje łzy zaczęły kapać jej na pierś która nagle zaczęła się unosić i opadać a ona otworzyła oczy przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała
-Nigdy cie nie opuszczę i wiedziałam że w końcu mnie znajdziesz wracajmy do domu.
-Wracajmy.- Wziąłem ją w ramiona i nie puszczałem.Razem przeszliśmy przez portal i znaleźliśmy się w moim pokoju. Postawiłem ją na ziemi i namiętnie pocałowałem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie ona uśmiechnęła się.
-Kocham cie Jack- Nie wytrzymaliśmy i znów złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku po jakimś czasie nasze ubrania wylądowały na ziemi.
Obudziłem się następnego dnia rano wtulony w moją ukochaną która nagle zaczęła się wiercić.
-Dzień dobry.- Uśmiechnąłem się do niej
-Dzień dobry- Odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Jednak udało mi się dzisiaj wstawić kolejny rozdział. Przepraszam wszystkich którzy polubili Camil :( ale nie miałam innego pomysłu na tą scenę.
Następny rozdział będzie za tydzień chyba że nadal będę miała taką wenę jak dzisiaj to może uda mi się napisać go na jutro :)

8 komentarzy:

  1. Cudny rozdział ! Nareszcie ją uratował <3 Kocham tego bloga i to opowiadane <3 NEXTA, PLEASE !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz cudownie i masz niesamowite pomysły dlatego nominuję cię co LBA ! Więcej: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/03/liebster-blog-award.html

      Usuń
  2. Niesamowity rozdział!
    Nominuję cię do LBA!!! Więcej TU
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award_16.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominuję cię do LBA!!! Więcej TU:
      http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award_22.html

      Usuń
  3. Fajny rozdział. Tylko czegoś nie rozumiem. Tessa była śmiertelnie ranna, tak samo jak Jack, a tu nagle zdrowi. Co Jack uzdrowił Tessę łzami? Proszę wytłumacz mi to, ja taka niekumata;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jack nie byl smiertelnie ranny to byla zwykla rana jaka pokazala sie po snie Tessy w ktoryms rizdziale (nie panietam ktorym) a co do uzdrowienia Tessy to tak uzdrowil ja łzami w nastepnym rozdziale wszystko bedzie dokladniej wyjasnione ;)

      Usuń
  4. Kocham to opowiadanie, dlatego nominuję cię do LBA !
    Więcej: http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.fi/2015/03/liebster-blog-award-x9.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominuję cię do LBA :)) Więcej: http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.fi/2015/03/lba.html

      Usuń