Translate

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 9

~oczami Natana~

Nie wszyscy byli uradowani wieścią o odzyskaniu pamięci przez Tesse, a w szczególności Camil była wręcz przerażona. Odesłała Tesse i Jacka do innego pomieszczenia i zwołała radę, wszyscy przybyli błyskawicznie i zajęli swoje miejsca. Camil od razu wyjaśniła zebranym na radzie podróżnika co się stało i zaproponowała żeby znowu poddać Tesse zabiegowi i znów usunąć jej wspomnienia a przede wszystkim trzymać ją z dala od Jack,a. Nie mogłem tego słuchać wiec przerwałem matce w połowie bo nie wytrzymałem i zacząłem mówić spokojnym głosem
- Mhm... a potem wyślij ją na Alaskę i złam serce Jack'owi. To świetny pomysł zrujnujmy życie dwojga ludzi którzy się kochają bo Tessa jest wyjątkowa i grozi jej niebezpieczeństwo, ale przecież ona jest jedną z nas a naszemu życiu zawsze grozi niebezpieczeństwo. Więc w takim razie trzeba usunąć pamięć wszystkim. Kto jest za?- Ostatnie dwa zdana zdania wykrzyczałem ze złością, odczekałem parę sekund i  kontynuowałem swoja przemowę- Nikt? Dlaczego przecież grozi wam niebezpieczeństwo. Hmm... nie mam lepszy pomysł usuńmy pamięć waszym żoną i mężom a następnie zabrońmy wam się do nich zbliżać.- Kiedy skończyłem ze złością usiadłem na swoje miejsce. A głoś zabrał jeden z obecnych.
-Natan ma rację Camil. Nie możemy im tego zrobić, zobacz jacy są szczęśliwi.
- Masz rację Danielu ale nie mogę pozwolić na to by coś się stało Tessie przysięgałam jej matce że zadbam o jej bezpieczeństwo.- Odpowiedziała matka.
- I nadal możesz zapewnić jej bezpieczeństwo, Tessa była jedną z najlepszych podróżniczek i potrafi o siebie zadbać.- Zapewnił ją spokojnym głosem
- Dobrze, więc Tessa może zachować wspomnienia. Teraz omówmy drugą sprawę a mianowicie atak na kryptę...
***
Po zebraniu poszedłem do domu i mojej narzeczonej. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Tesse rozmawiającą z Sophie i chichoczącą. Tak dawno jej nie widziałem, no w sumie widziałem ale ona mnie nie pamiętała.
-Natan!- Podbiegła do mnie i mnie uściskała.- Gratuluje czemu dopiero teraz? Myślałam że zrobiłeś to już dawno ale trudno ważne że się jej oświadczyłeś. Tak się ciesze, a właśnie jak tam rada znowu chcą mi usunąć pamieć?- patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi niebieskimi oczami i słodziutkim uśmieszkiem że wyglądała jak małe dziecko a ja uśmiechnąłem się do niej
- Jesteś tu sama czy Jack też tu jest?- Pokiwała głową i wskazała na pokój Jack'a.- Jack chodź na chwile mam wieści.- Pojawił się błyskawicznie objął ją od tyłu i pocałował.
-To jak co postanowiła szanowna rada?
-Mam złe wieści.- Obydwoje spuścili głowę i spojrzeli sobie w oczy a ja kontynuowałem-  najwyraźniej będziesz musiała wytrzymać z moim bratem i na treningach z wściekłą Camil.
Tessa była tak szczęśliwa że rzuciła mi się na szyje następnie pocałowała Jack'a chyba z tysiąc razy a kiedy wreszcie przestała uściskała Sophie kiedy ją puściła pociągnęła Jack'a i poszli do jego pokoju zostawiając nas samych podszedłem do mojego anioła i pocałowałem ją. Kiedy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie.
-Wpadłam na pewien pomysł- zaczęła Sophie- może nie róbmy przyjęcia zaręczynowego tylko od razu ślub co ty na to? 
-Jasne że tak więc od teraz mamy dokładnie tydzień na przygotowania trzeba powiadomić wszystkich o zmianie planów zajmę się tym. 
-Dziękuje jesteś kochany a ja już mam dla ciebie prezent.- Uśmiechnęła się słodko i pocałowała mnie w czoło.
-Co to za prezent możesz mi powiedzieć nikt się nie dowie. Obiecuje. -Zżerała mię ciekawość i nie mogłem się już doczekać ceremonii.
-Nie powiem ci. Dowiesz się za tydzień. Więc do zobaczenia na ślubie, a właśnie Tessa, Jack chodźcie na chwilkę. Mam wieści.
-Co się stało?- Spytał zaciekawiony Jack.
-Wiec porywam Tesse na tydzień bo chcę żeby została moją druhną, co ty na to?- Tessa była zaszokowana i uradowana jednocześnie.
-Jasne że się zgadzam. 
-To w takim razie Jack zostań moim drużba- Powiedziałem.
-Jasne że tak.  
***
tydzień później
(5 godzin do ślubu)
~oczami Sophie~

-Czas wstawać śpiąca królewno dzisiaj wielki dzień.
otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam uradowaną Tesse.
-Hej która godzina?- Zapytałam zaspana.
-Powiem tylko że zostało nam 5 godzin do ceremonii wiec wstawaj bo trzeba cie wyszykować. 
trudem wstałam z  łóżka umyłam się i wzięłam szlafrok. Kiedy wyszłam z łazienki mój pokój zmienił się nie do poznania wszystkie meble zniknęły na środku stała toaletka z kosmetykami a kawałek dalej podium otoczone lustrami na nim stał manekin z moją sukienką.
-O jesteś już dobra zaczynamy.
Tak jak Tessa mówiła zaczęła od włosów ale od razu uprzedziłam ją że chcę mieć zwykłą fryzurę. Długo sprzeczałyśmy się na ten temat ale w końcu wygrałam i Tessa spięła mi ciasnego koka z tyłu głowy, zrobiła lekki makijaż, potem dała mi chwilkę odpocząć od tortur czesania  malowania. Kiedy już się przyszykowała nadszedł czas na założenie sukienek. Stanęłam na platformę a Tessa pomogła mi z sukienką kiedy byłam już gotowa odwróciłam się przodem do zasłoniętego lustra gotowa na wszystko. Zamknęłam oczy a kiedy je otworzyłam zobaczyłam siebie w przepięknej sukni. Była bardzo wygodna miała koronkową górę z srebrnym paskiem w talii dolna część była lekka i zwiewna. Czułam się jak księżniczka która zaraz spotka swojego księcia z bajki. Tessa dokonała czegoś wspaniałego byłam zachwycona i bardzo szczęśliwa.
-I co podoba się?- Zapytała zaciekawiona Tessa.
-Jest przepiękna, dziękuje.- Powiedziałam i ruszyłam by ją przytulić a ona się cofnęła i powiedziała 
 -Zero przytulania chyba że chcesz wszystko zniszczyć wtedy proszę bardzo.- zaśmiała się głośno. Wtedy do pokoju weszła moja mama i oniemiała z zachwytu.
-Kochanie gdyby tata cie teraz widział, wyglądasz prześlicznie i jestem z ciebie taka dumna. Zaraz się rozpłaczę.
-Mamo- Nie zważając na protesty mojej druhny podeszłam do mamy i ją przytuliłam.
-Chciałam ci to dać należało do twojej babci a potem do mnie teraz kolej abyś ty włożyła go na swój ślub.- Podała mi pudełeczko w którym był maleńki łańcuszek z serduszkiem podałam go Tessie a ona zapięła mi go na szyi.
-To co teraz zobaczmy twoją sukienkę.
-Dobrze daj mi pięć minut.- Wybiegła z uśmiechem z pokoju. A ja usiadłam na platformie i zaczęłam rozmyślać o moim prezencie dla Natana nie byłam do końca pewna czy mu się spodoba.
- Jestem, i jak wyglądam?- okręciła się dwa razy w pudrowo-różowej sukience z cekinami. Wyglądała prześlicznie Włosy miała wyprostowane i spięte z jednej strony kokardką i delikatny makijaż.
Spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-już czas. Gotowa?
-Gotowa.
Wzięła mnie pod ramie i razem  udałyśmy się na dół do powozu gdzie już czekał mój brat. Ten dzień na pewno będzie idealny.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam że nie było szybciej rozdziału ale miałam trochę nauki. Na szczęście jutro zaczynam ferie więc będę miała więcej czasu. I aaa... wreście będzie ślub. Idealny dzień Sophie i Natana <3333


poniedziałek, 26 stycznia 2015

LIEBSTER AWARD!!!

Chcę podziękować paulinie partycji (http://trylogia-czasu-opowiadania.blogspot.com) za nominację do LIEBSTER AWARD!!!
Marzyłam o tym odkąd założyłam bloga ale nigdy bym nie pomyślała że to się spełni ale najwyraźniej marzenia się spełniają :).

 Co to jest: Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.

odpowiedzi na pytania:
Co cię skłoniło do założenia bloga?
Namówiła mnie do tego koleżanka która przeczytała pierwsze rozdziały w moim zeszycie i stwierdziła że powinnam stworzyć bloga żeby inni też mogli czytać dzieła mojej wyobraźni.

Dlaczego wybrałaś/łeś akurat tę tematykę do opisania w opowiadaniach?
Ponieważ Fantazy to dziedzina literatury w której główną role pełni twoja wyobraźnia i nikt ci nie zabroni wymyślać nowych gatunków takich jak podróżnicy czy podszywacze a główni bohaterowie nie muszą być normalnymi ludźmi. 

Jakie są twoje ulubione książki?
Seria Dary Anioła, Diabelskie Maszyny, Szeptem i wiele innych.

Jakie są twoje ulubione filmy?
Hmm.. nie mam ulubionego  filmu ani gatunku oglądam wszystko co z opisu wyda mi się ciekawe.

Co wybierasz: film, dobra książka czy ploteczki?
Dobra książka.

Jaki jest twój ulubiony kolor?
Szary.

Jakie jest twoje ulubione zwierzę?
Pies.

Jaka jest twoja pasja?
Fotografia i wszystko co jest z nią związane.

Czym kierujesz się w życiu?
Sprawiedliwością i uczciwością.

Jakie masz marzenie i czy dążysz do jego spełnienia?
Chciała bym zostać zawodowym fotografem i pracować z rożnymi gwiazdami ale też marze o wydaniu własnej książki, i tak dążę do  spełnienia tych marzeń

Co ostatnio czytałaś/łeś?
Black Ice <3

Nominuję:
http://momentsffiction.blogspot.com/
http://kroniki-dzieci-ciemnosci.blogspot.com/
http://w-kazdym-z-nas-plynie-dzika-krew.blogspot.com/
http://nadprzyrodzona-moc.blogspot.com/
http://grafanfiction.blogspot.com/
http://draganowie.blogspot.com/

Pytania do nominowanych:
Dlaczego akurat taki temat wybrałaś/łeś na swojego bloga?
Co cię skłoniło do założenia bloga?
Jaki jest twój ulubiony cytat?
Jaka jest twoja ulubiona książka lub seria?
Jaką pisarkę/pisarza lubisz najbardziej?
Jaki gatunek literacki lubisz najbardziej?
Jaki jest twój ulubiony film?
Czym się interesujesz?
Jaki jest twój ulubiony kolor?
Jaką książkę przeczytałaś/eś najszybciej?
Jak długo piszesz opowiadania?


niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 8

~oczami Tessy~

Krzycząc uciekam tunelem. Biegnę przed siebie trzymając w reku jakiś sztylet. Nagle coś łapie mnie za kurtkę
-Mam cie!!!- Odwracam się przodem do osoby która mnie złapała a ona mnie całuje.
-Dobra wygrałeś Jack. Ale i tak jestem szybsza po prostu dałam ci fory.
- Mhm... na pewno.
Jack okręcił mnie w kółko i wylądowałam w jego ramionach zbliżyłam głowę do jego czoła i powiedziałam.
-Kocham cię wiesz.- On tylko lekko się do mnie uśmiechną i odpowiedział.
-Wiem i ja kocham ciebie.- Uśmiechnęłam się do niego i lekko pocałowałam kiedy już odsunęłam się od niego wywaliłam go krzyczą.
-Teraz mnie tak łatwo nie złapiesz.- I pobiegłam ze śmiechem przed siebie.
Zamykam oczy a kiedy je otwieram nie widzę już tunelu tylko salę i starszą kobietę która coś do mnie mówi ale jej nie słucham bo jestem cała zdyszała i zmęczona.
-Tessa? Czy ty mnie słuchasz?- stanęła nade mną z gniewną miną.
-Co? Nie, nie słuchałam daj mi chwile odsapnąć Camil.
- Mówiłam tylko że już skończyłyśmy i możesz iść.- Wstałam z ziemi i udałam się do wyjścia
Znowu zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam wbijałam miecz w jakiegoś demona który właśnie rzucał Jackiem o ścianę. Kiedy go zabiłam zeskoczyłam z gracją i ukłoniłam się przed niewidzialną publicznością
-Brawo skok oceniam na 10 punktów ale zabicie demona na 9,5 bo miałaś chwilkę zawahania.- Jack podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
-Chodzimy się umyć a potem możemy iść do mnie i obejrzeć jakąś komedie co ty na to?
-Brzmi świetnie.
Naglę poczułam że coś się dzieje. Poczułam że coś wypełnia pustkę którą czułam od dłuższego czasu. Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Ja zabijająca pierwszego demona. Ja kiedy poznaję Jacka. Śmierć moich rodziców, gonitwa demona w tunelu, Scott wymuszający buziaka, treningi z Camil, randki z Jack'iem, wjazd Scotta, wymazywanie mojej pamięci, kobieta udająca moją matkę. Poczułam szczęście, smutek i złość którą dusiłam w sobie przez dwa lata. Otworzyłam oczy i byłam w swojej sypialni a obok mnie spał Jack przyjechał do mnie kiedy zadzwoniłam do niego i opowiedziałam mu o koszmarze potem musiał załatwić parę spraw ale i tak wrócił. Spojrzałam na zegarek była szósta nad ranem powoli wstałam z łózka starając się nie obudzić Jack'a ale coś mi to nie wyszło.
-Hej.- powiedział otwierając swoje przepiękne piwne oczy.
-Hej- odpowiedziałam nachylając się żeby go pocałować- Jack mam pytanie.
-Jakie?- Podparł się na łokciach i zrobił zdziwioną minę
-Jak długo się znamy?- Spytałam od razu.
-Hmm... Jakieś dwa miesiące a czemu się pytasz?
-Bo wiem że znamy się dłużej i dłużej byliśmy razem.- Jego reakcja była natychmiastowa. Wstał podszedł do szafy oparł się o nią i spojrzał na mnie z przerażeniem.
-Co?- Spytał zdziwiony i przerażony jednocześnie.
-Słyszałeś. Jack nie wiem jak i nie wiem czemu ale odzyskałam wspomnienia.- Kiedy to powiedziałam Jack stał jak by był zamurowany i wpatrywał się we mnie potem podszedł do mnie i namiętnie pocałował.
-Tessa nawet nie wiesz jak się ciesze
-Ja też się ciesze a teraz ubierzmy się i chodźmy do krypty i opowiedzmy wszystko Camil.
-Jak chcesz.- Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech. kiedy byliśmy już gotowi do drogi Jack upewnił się jeszcze raz.
-Czy na pewno chcesz to zrobić?
-Tak Jack chce.- Złapałam go za rękę i razem przeszliśmy przez portal.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że tak długo nie było rozdziału i że ten rozdział jest taki krótki, i pewnie niezbyt ciekawy ale od dłuższego czasu nie mam weny mam nadzieje że następny będzie lepszy :)

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 7

~Oczami Jacka~

Chociaż chciałem zostać dłużej byłem u Tessy do południa ale Camil zabiła by mnie gdybym przegapił kolejny trening a ja jestem zbyt młody żeby umierać. Pocałowałem Tesse na pożegnanie i poszedłem . Skręciłem za najbliższym budynkiem, wyjąłem małe urządzenie w kształcie guzika, położyłem je na ziemi a przede mną otworzył się portal. Kiedy przez niego przeszedłem wylądowałem w szatni, ruszyłem w kierunku mojej szawki i  zauważyłem obolałego Scotta
-Oj stary współczuje Camil jest troszeczkę wnerwiona więc da ci niezły wycisk.- Spojrzał na mnie i uśmiechną się szyderczo a ja przewróciłem oczami i powiedziałem.
-Jak widzę to tobie już dała wycisk. Czym ją wnerwiłeś?
-Niczym była już taka jak przyszedłem troszeczkę spóźniony, mam nadzieje że do jutra jej przejdzie bo nie wytrzymam jeśli zrobi mi jeszcze jeden taki  trening. Już wolał bym żeby przywiązała mnie do słupa i rzucała sztyletami.
-To nie trzeba było się spóźniać!
Scott spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Nie odpowiedziałem nic tylko udałem się do sali. Otworzyłem drzwi i pewnym krokiem wszedłem do pomieszczenia a pierwsze co zobaczyłem to gniewny wzrok mamy. Była ubrana w obcisły kombinezon  i długie buty na obcasie (Jak kobiety mogą na tym chodzić a co dopiero biegać). Natychmiast podszedłem do niej a ona wskazała belkę na suficie
-Dziś poćwiczysz walkę na wysokościach a jako rozgrzewkę przebiegnij dwadzieścia kółek dookoła sali następnie wykonaj zestaw ćwiczeń numer sześć.- Tylko nie to nienawidzę tego zestawu polega ona na tym że po biegach mam przejść na platformę i poćwiczyć walkę w ręcz potem strzelanie z łuku, wspiąć się po ściance wspinaczkowej na drabinki wykonać skok w dół do labiryntu a tam w zależności od ustawień stopnia trudności i specjalizacji poddać się zadaniu na wytrzymałość. Wszystko trzeba powtórzyć trzy razy. Po tych ćwiczeniach byłem tak zmęczony że nie miałem sił na resztę treningu ale Camil to nie obchodziło i nie dała mi nawet chwili na odpoczynek. Ćwiczyłem tak przez półtorej godziny aż pozwoliła mi skończyć. Cały zdyszany wylądowałem przed nią.
-Na dzisiaj wystarczy możesz iść.- Odwróciłem się i poszedłem,- Jack jeszcze jedno jutro będziesz miał trening z Natanem bo mam parę spraw do załatwienia.
-Jasne- Odpowiedziałem i wyszedłem. Usiadłem na ławce zamknąłem oczy kiedy usłyszałem jakiś hałas w korytarzu. Najwyraźniej mama tez to słyszała bo wyszła z sali. Razem postanowiliśmy sprawdzić przyczynę tego hałasu. Ustaliliśmy że pójdę przodem. Uchyliłem drzwi i wyjrzałem na korytarz a tam demon wielkości  dwóch dorosłych mężczyzn rozwalał wszystko co stanęło mu na drodze. Jak on się tu dostał? Jeszcze nigdy żaden demon się tu nie dostał. Sięgnąłem po strzałę i strzeliłem prosto w demona. Natychmiast odwrócił się w moją stronę a strzała trafiła go w oko. wściekły ruszył w moim kierunku a ja znowu w niego strzeliłem tylko tym razem dostał w pierś. Był coraz bliżej więc wyjąłem zza pasa miecz i skoczyłem na niego. Od razu powaliłem go na ziemie a kiedy miałem zadać ostateczny cios on wycharczał coś do mnie.
-Ten sen się spełni!- Spojrzałem na niego przerażony a on mówił dalej.- Obydwoje zginiecie i nic na to nie poradzisz!- Z złością wbiłem mu miecz prosto w serce i wstałem. Nie wiedziałem co robić to
nie może być prawda. Nie pozwolę by coś się jej stało. to był tylko zwykły sen i się nie spełni. To tylko sen. Z furią przywaliłem w ścianę robiąc w niej wielką dziurę.
-O czym on mówił Jack?- Cholera zapomniałem że Camil nadal tu jest.
-Nieważne to był tylko zwykły demon.- Rzuciłem urządzenie na ziemię i przeszedłem przez portal .
~Oczami Camil~

Jack wyszedł przez portal i zostałam sama, Strasznie niepokoiły mnie słowa tego stwora. Musze się dowiedzieć o co chodzi a nie wydaje mi się że to nic nie znaczyło później wyciągnę wszystko z Jacka teraz muszę się dowiedzieć jak ten demon się tu dostał. Poszłam korytarzem kierując cie liczbą zniszczeń. Doszłam do pustej ściany ale przecież nie mógł pojawić się tu znikąd  chyba że pomogły mu w tym skrzaty, to podstępne małe stworzenia ale ktoś musiał je przekupić bo same z siebie nie wysłały by tutaj demona. Coś mi tutaj nie pasuję. Może to sprawka podszywaczy ostatnio udało nam się złapać jednego z nich a on wyjawił nam ich plany a do ataku brakuję im dwóch ostatnich elementów. Z namysłów wyrwał mnie jeden z podróżników którzy własnie przybiegli
-Sprawdziliśmy cały budynek i nic nie znaleźliśmy najwyraźniej był sam.- Zameldował niebieskooki blondyn w wieku Natana
-To dobrze ale dla pewności sprawdźcie wszystko jeszcze raz i wzmocnijcie czary ochronne, i posprzątajcie ten bałagan.- wskazałam ręką dookoła i udałam się do biblioteki.
~Oczami Natana~

udałem się do krypty bo dostałem wezwanie od mamy. Kiedy dotarłem na miejsce główny korytarz krypty był cały zdemolowany a moją uwagę przyciągnęła dziura w ścianie  podszedłem bliżej i przyjrzałem się jej dokładnie
-Podziwiasz dzieło brata?
-Jack to zrobił? Tylko nie mów że to wszystko to jego dzieło.
-Nie jakimś cudem przedostał się tu demon i narobił niezłego bałaganu Jack go zabił. Ale nie pokoi mnie inna rzecz  ten demon mówił coś o jakimś śnie i śmierci.
-Co dokładnie powiedział?- Camil opowiedziała mi wszystko dokładnie a kiedy skończyła poprosiła mnie żebym zajął się sprawą brata i meldował jej o wszystkim. Od razu się zgodziłem i kiedy zmierzałem do wyjścia przypomniało mi się o przyjęciu zaręczynowym.
-Mamo muszę ci coś powiedzieć- zacząłem niepewnie - bo tak jakby wraz z Sophie urządzamy przyjęcie z okazji...-Nie dokończyłem bo Camil mi przerwała
- Jeśli chcesz zająć sale to nie, mam ważniejsze rzeczy na głowie niż jakieś przyjęcie.
-Nie chodzi mi o salę, to przyjęcie jest z okazji naszych zaręczyn. Oświadczyłem się jej- Przez chwile stała z rozszerzonymi ustami i wpatrywała się we mnie
-Natan to wspaniała wiadomość- powiedziała po chwili- bardzo się cieszę.- Podeszła do mnie i uściskała mnie. Wręczyłem jej zaproszenie i wyszedłem.
Od razu zadzwoniłem do Jack'a
-Tak?- Odezwał się głos wi słuchawce.
-Gdzie jesteś?- Zapytałem.
-Idę na patrol a co?
-Wracaj natychmiast do domu, Adam cię zastąpi - odpowiedziałem, rozłączyłem się i ruszyłem do domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I oto jest rozdział 7 przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieje że nie jesteście źli i chce podziękować stronce https://www.facebook.com/slowazaktorekochamyksiazki?fref=ts za udostepnienie mojego bloga

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 6

~Oczami Jack'a~

Spałem sobie smacznie kiedy nagle zadzwonił telefon, zaspany odebrałem telefon.
-Halo.- Powiedziałem
-Jack jak szybko możesz do mnie przyjechać?- Odpowiedziała Tessa, z tonu jej głosu wywnioskowałem że coś się stało. Tylko co?
-Tessa czy coś się stało? Dobra nic nie mów będę za pięć minut.- Zacząłem wkładać koszulkę
-Dzięki kocham cię.- Powiedziała z spokojem
-Ja cie też.-Odarłem i rozłączyłem się wziąłem w rękę spodnie i pobiegłem do łazienki szybko się przebrałem i umyłem. Kiedy miałem już wychodzić zatrzymał mnie brat.
-Gdzie tak wcześnie idziesz?-Jak on mnie zauważył? Starałem się robić wszystko po cichu żebym nie napotkał się na nikogo.
-Idę się przejść.- Już chciałem wychodzić ale Natan staną w drzwiach.
-Nie kłam. Zazwyczaj o tej porze jeszcze śpisz, więc spytam jeszcze raz gdzie idziesz?-Dobra jak tak bardzo chce wiedzieć to mu powiem
- Ok, idę do Tessy. Zadowolony? a teraz się przesuń bo się spieszę.- Przeszedłem pod jego ramieniem nie słuchając odpowiedzi. Po dwóch minutach byłem już pod jej domem zadzwoniłem do drzwi i czekałem na odpowiedź. Nagle drzwi się otworzyły a Tessa od razu  wpadła w moje ramiona z łzami w oczach
-Tess wszystko w porządku?- Powiedziałem tuląc ją do siebie
-Tak zostaniesz chwile ze mną?
-Jasne.- Pocałowałem ją w czubek głowy i zaniosłem do pokoju, położyliśmy się razem na łóżku i leżeliśmy tak tuląc się do siebie. Po paru minutach spojrzałem jej w oczy z nadzieją że dowiem się czegoś więcej
-Tessa wiem że coś się stało możesz mi powiedzieć.- podsunąłem się do niej bliżej i złapałem ją za rękę- Możesz mi zaufać
- Wiem że mogę. Więc tak...- Zaczęła opowiadać mi swój sen a ja uważnie słuchałem kiedy skończyła objąłem ja i powiedziałem- Tess to był tyko sen jesteś bezpieczna a ja żyje, nie przejmuj się tak tym...- Chciałem dokończyć ale mi przerwała
-Jack to nie był tylko sen. Kiedy do ciebie zadzwoniłam byś przyjechał robiłam wszystko by nie zasnąć ale kiedy poszłam do łazienki zauważyłam to.- Odwinęła rękaw koszulki i pokazała mi swój nadgarstek a na nim długie rozcięcie wyglądało jakby ktoś dopiero je wykonał ale nie krwawiło, zatkało mnie nie wiedziałem co powiedzieć
-Jack w moim śnie jakaś kobieta rozcinała mi nadgarstki, a ty miałeś wielkie rozcięcie na brzuchu a co jeśli ty też je masz?
-Nie Tessa rano nic nie miałem na brzuchu  więc teraz pewnie tez nie mam.
-Jack ja też nie miałam to pojawiło się nagle, proszę cię.- Była ta przerażona ze musiałem się zgodzić więc zdjąłem koszulkę- Widzisz nic tu nie...
-Jack!!! o borze Jack- Krzyknęła z przerażeniem Tessa. Spojrzałem w lustro a moim oczom ukazało się rozcięcie ciągnące się od lewego ramienia do prawego biodra było całe czerwone i nie krwawiło tak samo jak Tessy. Szybko podniosłem bluzkę założyłem ją podszedłem do Tessy wytarłem jej łzy i namiętni pocałowałem.
-Tess, aniele wszystko będzie dobrze obiecuję
-Dobrze zostaniesz ze mną?
-Jag długo zechcesz.- Nie podobało mi się to wszystko coś tu było nie tak muszę jak najszybciej skontaktować się z mamą nie nie mogę jej o tum powiedzieć bo przekaże misję komuś innemu a mi zabroni widywać Tessę, muszę sobie sam poradzić
~Oczami Scott'a~

Zostałem sam Jack gdzieś znikną, Natan i Sophie szykują jakieś przyjęcie (ciekawe z jakiego powodu? Nie ważne mam nadzieję że będę mógł się tam napić). Najchętniej został bym w domu i pospał jeszcze z jakąś godzinę ale Camil zorganizowała mi poranny trening. Więc wygramoliłem się z łóżka i ubrałem w jakiś wygodny dres i luźną bluzkę. Poszedłem  do kuchni żeby coś zjeść, wyjąłem z lodówki wczorajszą zapiekankę z makaronem odgrzałem i zjadłem. Kiedy wreszcie znalazłem klucze wszedłem z domu, zmierzałem w stronę krypty kiedy zauważyłem Natalie więc podszedłem do niej
-Hejka. Co taka dziewczyna jak ty robi tutaj sama?
-O cześć Scott i nie jestem sama przyszłam tu z moim chłopakiem bo chciał zrobić sobie tatuaż.
więc jednak ma chłopaka a już myślałem że jest sama dlaczego zawsze jak podoba mi się jakaś dziewczyna to musi być zajęta? No w sumie one i tak są później ze mną ale miałem nadzieje że Natalie nie będzie jak inne ona wydaje się wyjątkowa.
-Mhm to ja nie przeszkadzam do zobaczenia.
-Papa Scott fajnie że cie spotkałam.
odwróciłem się tyłem do niej i odszedłem po jakiś dziesięciu metrach spojrzałem na nią ale jej tam już nie było, wiec ruszyłem na trening
~Oczami Natalie~

Co on u robił? Nikt nie miał wiedzieć że tu jestem. Kiedy tylko odszedł ruszyłam jak najszybszym tempem za budynek odszukałam tajne drzwi i weszłam tam.
-Natalie słonko jesteś już zaczynałam się niepokoić co tak długo? Nikt cie chyba nie widział?- Odezwała się kobieta w okolicach trzydziestki, spojrzałam jej w oczy i skłamałam jak najlepiej umiałam.
-Przepraszam za spóźnienie zaspałam i spokojnie nikt mnie nie widział.- Zapewniłam ją z pewnością a ona chwile się mi przyglądała.
-To dobrze usiądź musimy omówić parę spraw:
po pierwsze wczoraj nastąpił kolejny atak na jeden z naszych magazynów ale nikomu nic się nie stało skradziono nam trochę broni, pożywienia i lekarstw.
Po drugie mam nadzieje że zachowujecie szczególna ostrożność w drodze do bazy nie chce żeby jakiś podróżnik się tu pałętał nie potrzebujemy żadnych ofiar.
I po trzecie jak już wiecie nasza baza w Nowym Jorku została niedawno zniszczona a członkowie stowarzyszenia zamordowani przez grupę podróżników pod przywództwem niejakiego Scotta.- I w tym momencie na ekranie za kobietą pojawił się nie kto inny jak Scott, ten sam Scott z którym przed chwilą rozmawiałam ten sam którego niedawno poznałam i bardzo polubiłam. Nie mogłam oddychać On jest podróżnikiem? Dlaczego tego od razu nie wyczułam? Jak ja mogłam być taka głupia?
od teraz muszę być bardziej czujna.
-...i to tyle niedługo powinno być kolejne zgromadzenie życzę wam miłego dnia,- Wszyscy odmachali głowami i udali do wyjścia a ja wraz z nimi.
-Natalie zostań jeszcze.- Rozkazała mi kobieta.- Jak przebiega twoja misja? czy są już jakieś oznaki?
-Nie jeszcze się nie pojawiły ale obiecuje że dam znać jak tylko coś zauważę.- Uśmiechnęłam się i wyszłam a ona mnie nie zatrzymywała.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga rozdziałów nie będzie od 9.01 do 17.01!!!







wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 5

~Oczami Natan'a~

Razem z Sophie leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film, Leżała oparta o moje ramie i co jakiś czas całowała je. Byliśmy już razem jakieś dwa może trzy lata a znaliśmy się od dziecka razem trenowaliśmy i dokuczaliśmy rodzeństwu ja Jack'owi a ona swoim trzem bracią. Jej niebieskie oczy nigdy nie traciły blasku nawet jak rok temu zginęli na misji w Francji jej dwaj bracia. Kiedy chciałem ją pocieszyć ona uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. Od jakiegoś czasu szukam dobrej okazji żeby się jej oświadczyć i chyba teraz jest odpowiedni moment.
-Sophie?- Zacząłem nie pewnie- czy mogła byś uczyni...- I w tym momencie zadzwonił telefon wziąłem go do ręki spojrzałem na ekran i jak zwykle Jack dzwonił w najgorszym momencie więc się rozłączyłem- Co mówiłem? A tak już pamiętam. Sophie czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?- I już powiedziałem to wyjąłem pierścionek z kieszeni był wykonany z białego złota na środku miał coś na kształt pętelki z djamentem w środku. Niepewnie spojrzałem jej w oczy.
-Natan nie wiem co powiedzieć- Powiedziała z oczami pełnymi łez
-Po prostu powiedz TAK.
-TAK, Tak, tak, tak...- przysunęła się do mnie ciągle mówiąc tak i zacząłem namiętnie ją całować 
ona błądziła rekami po moich plecach. całowaliśmy się dalej a moja koszulka powędrowała do góry kiedy została już zdjęta drzwi do domu magle się otworzyły a w wejściu stanęli Jack i Scott
-Serio nie macie sypiali?- Błyskawicznie podniosłem koszulkę i założyłem ją
-Nie wiem czy wiesz Scott ale to mój dom wiec mogę w nim robić co chce i gdzie chce.Tak w ogóle co ty tu robisz nie miałeś być w Nowym Jorku?
-Byłem ale wróciłem, wiem ze się cieszysz.
-A właśnie nie odebrałeś telefonu a chciałem ci powiedzieć że Scott przez jakiś czas u nas zostanie.- zatkało mnie.
-No weź nie wyrzucisz go na ulice proszę- Jack zamrugał oczami jak mała dziewczynka która chce wyłudzić lizaka
-Dobra niech wam będzie Scott będzie spał w  pokoju gościnnym.- Przewróciłem oczami i wskazałem w stronę pokoju.
-To my wam już nie przeszkadzamy skończcie to co zaczęliście tylko proszę idźcie do sypialni nie chce mieć przez was koszmarów.- Jack razem z Scottem wyszli z salonu zostawiając nas samych. Od razu zwróciłem się do Sophie- to na czym skończyliśmy pani Kyle?
-Nie jestem jeszcze panią Kyle.-uśmiechnęła  się do mnie tajemniczo a ja zacząłem ją całować, podniosłem ją i zaniosłem do naszej sypialni żeby uniknąć kolejnej wizyty chłopaków.
Ta noc była jedną z najlepszych w moim życiu. Rano obudziłem się z promiennym uśmiechem obok mojej pięknej narzeczonej.
~Oczami Tessy~

Śnił mi się Jack jak walczył z jakimś ogromnym stworem. Ja natomiast byłam przykuta do wielkiego słupa i cała w krwi krzyczałam z całych sił kiedy jakaś kobieta podcinała mi nadgarstki z czasem opadłam z sił i zemdlałam. Ocknęłam się po jakimś czasie w ramionach Jacka, on był cały w krwi najpierw myślałam ze to krew tego przerażającego potwora ale z czasem okazało się ze to jego. Kiedy podniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy zobaczyłam w nich ból i troskę.
-Tess, aniele już wszystko dobrze jesteś bezpieczna.-Powiedział do mnie cicho.
-Wiedziałam że mnie uratujesz.-Odpowiedziałam i pocałowałam go delikatnie w policzek. Podeszliśmy do jakiegoś jeziorka i usiedliśmy tam na chwile. Jack miał długie rozcięcie na brzuchu i ledwo oddychał. Położył się na plecach i powoli zaczął zamykać oczy,kiedy to zobaczyłam przyczołgałam się do niego położyłam jego głowę na kolanach i krzyczałam żeby nie zasypiał i mnie nie opuszczał a on spojrzał na mnie swymi piwnymi oczami po raz ostatni i zasną,
Obudziłam się cała zapocona i zapłakana jeszcze nigdy nie miałam tak realistycznego snu. Wzięłam telefon i od razu wybrałam jego numer, odebrał po trzech sygnałach
-Halo.- Powiedział zaspanym głosem.
-Jack jak szybko możesz do mnie przyjechać?
-Tessa czy coś się stało? Dobra nic nie mów będę za pięć minut.
-Dzięki kocham cię.
-Ja cie też.- Powiedział te słowa i się rozłączył mimo iż byłam zaspana starałam się z całych sił nie zasnąć żeby nie powrócić do tego koszmaru. Poszłam do łazienki rozczesałam włosy i opłukałam twarz zimną wodą żeby się obudzić wróciłam do pokoju usiadłam z powrotem na łóżku i czekałam na Jacka. Po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich otworzyłam je i od razu wpadłam z łzami w oczach w ramiona Jack'a.
-Tess wszystko w porządku?
-Tak zostaniesz chwile ze mną?
-Jasne.- Pocałował mnie w czubek głowy i zaniósł do pokoju, położyliśmy się razem na łóżku i leżeliśmy tak tuląc się do siebie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że ten rozdział jest taki krótki, następny będzie dłuższy
Postać Natan'a dodałam już do zakładki postacie a Sophie dodam w niedługo :) 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 4

~oczami Jack'a~

-Scott- krzyknąłem lekko zdenerwowanym głosem- co ty tu do cholery robisz?!
-Stęskniłem się za wami- odpowiedział z szyderczym uśmieszkiem. -No tylko mi nie mów że ty za mną nie tęskniłeś.
-Zamknij się i słuchaj!- warknąłem a Scott położył palec na usta i udał ze jest przerażony- O czym rozmawiałeś z Tessą, co jej powiedziałeś?-krzyknąłem
-Spokojnie wróciłem z Nowego Jorku ponieważ mam ci pomóc w ochronie Tessy.Jakąś godzinę temu byłem w krypcie. Wiem o wszystkim czemu mi nie powiedziałeś?
-Nie mogłem mama...to znaczy Camil mi zabroniła- byłem wyraźnie zakłopotany i zmieszany-czyli nie wbiegłeś i nie ucałowałeś jej mówiąc "o Tessa jak ja cie dawno nie widziałem"
-Nie, normalnie z nią rozmawiałem, przedstawiłem się i powiedziałem że jesteśmy starymi kumplami ona nic nie wie.
-To dobrze.-I w tym momencie wypościłem całe powietrze a nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem je wstrzymywać
-Ale powiedz jak to się stało ze usunęli jej pamieć i czemu ty na to pozwoliłeś- Scott mówił z śmiertelną powagą
-Nie pozwoliłem kiedy prowadzili a raczej wieźli ją na zabieg wpadłem w furie i krzyczałem ze ona na to nie zasługuje ale złapali mnie akurat wtedy kiedy zacząłem bić ochroniarza i zamknęli a kiedy było po wszystkim wypuścili mnie. Więc napadłem na zbrojownie, uzbroiłem się i poszedłem ją znaleźć ale Natan mnie zatrzymał i powiedział że ona wyjechała nie chciałem w to wierzyć ale to była prawda.- Kiedy skończyłem opowiadać spojrzałem na Scott'a a on podszedł złapał mnie za ramię i powiedział
-Jack nie wiedziałem wybacz że tak na ciebie naskoczyłem. Przywrócimy jej wspomnienia obiecuje chodź pogadajmy z Camil
-Już z nią gadałem  nie zgadza się twierdzi że to jest zbyt ryzykowne i zagraża życiu Tessy.
-Co? Przecież Tessa jest podróżnikiem tak jak ja i ty. Nasze życie zawsze jest zagrożone i zawsze ryzykujemy .
-Ale Tessa nie jest już podróżnikiem zadbali o to by nic sobie nie przypomniała wiec odebrali jej umiejętności.
-Nie da się ich odebrać co najwyżej uśpić, wiec my musimy je obudzić. Jack ona nie może żyć w kłamstwie a ja nie odpuszczę dopóki ona nie przypomni sobie wszystkiego ty też nie powinieneś.
-Nie odpuściłem.- odpowiedziałem mu krótko bo właśnie zauważyłem Tesse i Natalie więc od razu zmieniłem temat.- To na jak długo zostajesz?
-Nie mam zamiaru już wracać wiec przeprowadzam się tutaj może zamieszkam u twojego brata.
-Jack ma brata?- Czy Scott zawsze musi powiedzieć coś czego nie powinien?
- Tak mam brata starszego o 2 lata nazywa się Natan i to u niego obecnie mieszkam
-Czemu mi nie powiedziałeś?- Hmmm i co jej teraz powiedzieć?
-Bo nie pytałaś nie chce się kłócić.
-Dobrze Scott to Natalie, Natalie to Scott przyjaciel Jack,a a Jack to mój chłopak wiec teraz wiesz już wszystko wiec śmiało możemy iść...
-Czekaj co? Jack i ty?
-No tak jakoś zapomniała ci powiedzieć.
~Oczami Scotta~

-To jak już wszystko sobie wyjaśniłyście to możemy iść? Naprawdę nie chce mi się tu stać całą noc
- Tak jasne później zabije Tesse za to ze mi nie powiedziała.- Powiedziałam do mnie Natalie nie wiem czemu ale mam wrażenie ze jeszcze nie raz się z nią spotkam i mam taką nadzieje.
Więc kiedy nareszcie poszliśmy w stronę najbliższej kawiarni byłem wdzięczny zakochanej parze że zostawili mnie na chwile z Natalie
-Wiec od kiedy tu jesteś?- Zapytała uwodzicielskim głosem
-przyleciałem rano w okolicach szóstej rano a nie lubię siedzieć w pomieszczeniach wiec szwendałem się po mieście a potem poszedłem na tą imprezę gdzie spotkałem was
-Hmm... to ciekawe a gdzie mieszkałeś wcześniej?
-W Nowym Jorku byłem tam rok ale mi się znudziło wiec wróciłem di Los Angeles.
-Chciała bym kiedyś tam polecieć.
-Mogę cie tam kiedyś zabrać.
Reszta wieczoru minęła wręcz fantastycznie cały czas rozmawiałem z Natalie, jeszcze z żadną dziewczyną się tak dobrze nie dogadywałem. Ale w końcu musieliśmy się pożegnać ona z Tessą poszły w swoją stronę a ja namówiłem Jack'a żebym mógł zając kanapę w salonie Natana więc razem poszliśmy poinformować go o tym mam nadzieje że nie będzie miał nic przeciwko