Translate

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 1

~Oczami Tessy~

Powoli zeszłam po schodach w kierunku salonu. Nagle usłyszałam głośny dziecięcy śmiech mimowolnie się uśmiechnęłam i otworzyłam drzwi. Wszyscy od razu spojrzeli na mnie i zaniemówili. Nagle Scott wstał, podbiegł i mnie przytulił.
-Już się baliśmy że nigdy nie wrócisz.- Powiedział z uśmiechem.
-Nie zamierzałam stamtąd wychodzić.- Ruszyłam przed siebie i usiadłam obok Sophie która trzymała małego brązowookiego chłopca w białej bluzie z uszkami misia. Malec do złudzenia przypominał Jacka, nawet uśmiecha się tak samo. Chłopczyk wysunął do mnie swoje drobniutkie ręce a Sophie mi go podała. Byłam przerażona bo nigdy nie trzymałam tak maleńkiej istotki, a co jak go przez przypadek upuszczę? Albo ścisnę za mocno? Albo... nie stop przestań o tym myśleć. Właściwie to nawet nie wiem jak ma na imię.
-Natan?- Zapytałam
-Tak?
-Jak go nazwaliście?- Natan od razu się uśmiechnął.
-Wraz z Sophie długo nad tym myśleliśmy. Jack... nazywa się Jack.- Powiedział. Spojrzałam pytająco na Sophie a ona tylko pokiwała głowa.
-Uznaliśmy że to będzie odpowiednie imię bo gdyby nie Jack to nie wiem co by się z nami stało. Będzie nam go brakować ale w ten sposób jakaś cząstka jego zawsze będzie przy nas.- Powiedziała powstrzymując łzy.
-Właściwie to muszę wam coś powiedzieć.- Odparłam bawiąc się rączką Jacka.- To zabrzmi jak jakieś wariactwo.- Zaczęłam- Rozmawiałam z Jack'iem...no nie do końca...bo rozmawiałam z nim w śnie...
-Boże kobieto wyduś to w końcu- Przerwał mi Scott
-Ok. Wiec rozmawiałam w śnie z Jackiem i dowiedziałam się że jest sposób na to aby on znów był z nami i a ja chcę znaleźć ten sposób jeszcze nie wiem jak i od czego zacząć ale teraz przynajmniej wiem że nie mogę odpuścić. Podsumowując chce żeby miłość mojego życia do mnie wróciła.-Zakończyłam i rozejrzałam się dookoła Natan, Sophie, Scott, Natalie, Adam a nawet mały Jack patrzyli się na mnie z osłupieniem.
- Tess?- Zaczął Adam.- Jesteś w stu procentach pewna?
- Nie ale zawsze warto spróbować. Prawdopodobnie to moja jedyna szansa a ja nie mogę jej zmarnować.
-Dobra...zrobimy tak jutro wyjedziesz do naszej bazy w Paryżu i tam spotkasz się z jednym z dowódców Robem i razem przeszukacie katakumby może tam coś znajdziesz. zgadzasz się?- Zapytał Natan
-Jasne że tak.- Rzuciłam się mu na szyje- Dziękuję!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Błagam nie zabijajcie mnie! Wiem ze ten rozdział miał być dwa tygodnie temu ale moja wena kompletnie mnie opuściła. Nawet ten rozdział nie jest taki jak powinien :(  Przepraszam że  musieliście tak długo czekać a ja jeszcze wstawiam tak nudny rozdział mam nadzieje że nie jesteście bardzo źli :(