Translate

niedziela, 31 maja 2015

Prolog

~oczami Jack'a~

Nadzieja...
Miłość....
Przyjaźń...
Ból...
Strach...
Smutek...
Wszystko znika w jednym monecie. Wtedy kiedy czujesz tylko pustkę i ulgę, kiedy wszystko się już kończy. Najpierw nie ma niczego, a jedyne co widzisz to czerń. Głęboką intensywną czerń. Lecz potem dostrzegasz malutkie światełko, które z każdą chwilą staje się coraz większe i większe. W końcu czerń i nicość zastępuje światło a ciebie znów przytłaczają emocję ale silniejsze niż zwykle. Chce ci się płakać kiedy uświadamiasz sobie że nie będziesz już mógł pocałować, przytulić i zobaczyć ukochanej osoby. Że więcej nie będziesz mógł pokłócić się z bratem, zobaczyć jego syna. Że już nic nie będzie takie jak dawniej. Nie będzie już niczego, a ty zostałeś sam.
-Jack...- Słyszę cichy głos w oddali. A może tylko mi się wydaje? 
-Jack...- Znów słyszę swoje imię tylko wyraźniej. W oddali dostrzegam jakąś kobietę trzymającą w dłoni coś czerwonego.
-Mama?...- Camil stoi przede mną i tylko się uśmiecha. Nagle podnosi rękę i zanurza ją w miejscu gdzie powinno być serce.
-Nie trać nadziei synu jeszcze nie czas na ciebie. A to nigdy nie powinno zostać ci odebrane.- Mówi wyciągając dłoń z mojego torsu, a ja znów poczułem bicie serca.-Tęskniłam.
-Ja też... nawet nie wiesz jak bardzo.- Nie panuje nad sobą i pozwalam reszcie łez płynąc.- Nie wiesz jak bardzo...
- Wiem... wiem więcej niż ci się wydaje... i wiem ze nie powinno cię tu być.
-Ale jestem i nic już na to nie poradzimy. Już za późno i nie ma sposobu na to żebym wrócił. Nie ma już nadziei na powrót. - Powiedziałem patrząc jej prosto w oczy. 
- Zawsze jest nadzieja i nigdy nie można się poddawać. Tak samo jak jest sposób na to abyś powrócił ale to zależy tylko i wyłącznie od Tessy. Mogę dać wam chwilę na rozmowę ale tylko tyle mogę zrobić i lepiej dobrze wykorzystaj tą szanse bo innej już nie będzie.- Tylko tyle powiedziała i zniknęła nawet nie zdążyłem jej podziękować. 
-Jack!- moje rozmyślenia przerwał krzyk. Tak dobrze znany krzyk. Tessa wpadła w moje ramiona z łzami w oczach.- Jesteś tutaj, naprawdę tu jesteś.
-Jestem tutaj.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam nadzieje że Prolog się podoba :) I was zaciekawił. Chociaż mógł by być troszkę dłuższy.  Jak myślicie czy Jack może powrócić bez większych konsekwencji? Przy okazji bardzo polecam bloga mojej koleżanki :)

sobota, 30 maja 2015

Powracam!!!

Odzyskałam komputer :) 
Więc niedługo możecie się spodziewać prologu :) 
Może uda mi się go wstawić jutro ale nie obiecuje :) 
Teraz mam tylko dylemat bo mam dwa pomysły na prolog ale nie wiem który wybrać :/
I tak jest lepiej niż wczoraj bo wtedy nie miałam żadnego pomysłu :) 
Dobra lecę pisać rozdział!!!
Trzymajcie kciuki :)
Ps; dziękuje za 6263 wyświetlenia

W zakładce spojlery znajdziecie już spojler do Prologu 

czwartek, 21 maja 2015

Przepraszam

Kochani nie mam dobrych wieści:(
Nie wiem kiedy będzie 1 rozdział drugiej części ponieważ znowu zostałam pozbawiona komputera obiecuję ze jak tylko go odzyskam wstawie rozdział mam nadzieję ze mi wybaczycie :)


 

piątek, 15 maja 2015

Epilog

~Oczami Tessy~

Minął już tydzień od śmierci Jacka a ja nie mogę się pozbierać. Nie mogę się poddać on by tego nie chciał.
Kiedy Sire spłonęła, płakałam nad ciałem Jacka. Zebrałam pozostałości jego serca i wsypałam do małej buteleczki, którą zawiesiłam na łańcuszku. Teraz jakaś część Jacka zawsze będzie przy mnie. Odcięłam się od wszystkich, a całymi dniami siedzę w pokoju mojego ukochanego wpatrując się w fiolkę.
-Znajdę sposób byś znów był przy mnie. Nie opuszczę cie.- Powiedziałam nadal przyglądając się zawartości. Naglę wspomnienia zaczęły mnie przytłaczać. Nasze pierwsze spotkanie, pierwszy wspólny trening, wyznanie miłości, pocałunek, bitwy na poduszki, kłótnie, przeprosiny, wieczory które spędzaliśmy na wpatrywaniu się w siebie lub gwiazdy, jego uśmiech, oczy. Boże dlaczego musiał mnie opuścić. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa? Płakałam jak jeszcze nigdy, nie potrafię bez niego żyć. Czuje się taka samotna i zagubiona. Powoli wstałam z podłogi zdjęłam ubranie otworzyłam szafę i wyjęłam jego bluzkę. Założyłam i położyłam się spać trzymając mocno buteleczkę.

Jestem w jakimś białym pomieszczeniu. Dokładnie się rozglądam i stwierdza że nie jestem sama. Niedaleko tyłem do mnie stoi jakaś postać. Podchodzę bliżej żeby dowiedzieć się kto to.
-JACK!- Krzyknęłam z łzami w oczach i wpadłam prosto w jego objęcia.- Jesteś tutaj. Naprawdę tu jesteś.- Odsunęłam się od niego by spojrzeć mu w oczy.
-Jestem tutaj.- Uśmiechną się i złapał mnie za ręce.
-Myślałam ze już nigdy cie nie zobaczę. Jak mogłeś! Jak mogłeś mnie zostawić! Obiecałeś! Dlaczego?! Dlaczego mnie zostawiłeś?! To ja powinnam była zginąć nie ty!- Nie miałam siły dalej stać, usiadłam na ziemi płacząc.
-Przepraszam. Mimo iż mnie nie widzisz to ja zawsze jestem i będę przy tobie. Nigdy cie nie zostawię.
-Jack gdyby był jakiś sposób żebyś wrócił... zrobiła bym wszystko.
-Jest sposób...- Tylko tyle usłyszałam bo obraz zaczął mi się zamazywać aż w końcu nie było już nic tylko ciemność.

Otworzyłam oczy i znowu byłam sama. Przynajmniej wiem ze jest sposób bym go odzyskała. Nie mogę tracić nadziei.
-Już niedługo znów będziemy razem.- Wstałam ubrałam strój bojowy i wyszłam z pokoju.

~~KONIEC CZĘŚCI 1~~


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Koniec... Miałam dodać ten epilog dopiero jutro ale znalazłam czas wiec jest dzisiaj. Nie wiem kiedy zacznę część 2 ale będzie się działo :) Dziękuje że jesteście ze mną ;* 

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 20

Zawsze mogę na was liczyć dziękuje <3
Lady night, Paula Goulding ♥, Veronica Hunter, paulina patrycja




~Oczami Sophie~

Wszyscy pozajmowali już schrony teraz pozostało nam tylko czekać. Ruszyłam korytarzem aż napotkałam się na mojego brata cieszyłam się że do siedemnastych urodzin zostały mu tylko dwa miesiące i nie mógł walczyć nie zniosła bym straty kolejnego brata. 
-Hej czemu nie jesteś z innymi?- Zapytałam go zdziwiona wszyscy ustaliliśmy jasno że każdy ma trzymać się swojej grupy wiekowej.
-Bo nie chcę siedzieć z tymi dziećmi jestem już dorosły i mogę walczyć.
-Tak na pewno. Nie masz jeszcze siedemnastu lat i...- Nie dokończyłam bo upadłam na ziemie.
-Sophie co się dzieje? Pomocy! Sophie co jest?!
-Dziecko! Debilu ja rodzę!!! Ałł... Co tak stoisz idź po kogoś... ała boże wykończysz mamuś... aa!-Krzyczałam, nie chciałam być dla niego taka ostra ale boże jak to boli. Od razu pojawili się przy nas uzdrowiciele i zabrali mnie do osobnego schronu, a mój brat szedł za mną.
-Przyj Sophie przyj...-Krzyczał do mnie uzdrowiciel.
-Już nie mogę aaa...- Krzyczałam ściskając dłoń brata który siedział cały zestresowany i osłupiały.
-Sophie... przepraszam już nie mogę- Powiedział i zwymiotował do miski obok mnie a ja nadal krzyczałam nigdy nie spodziewałam się że poród sprawia aż taki ból. Myślałam że trwa wieki.
-Już ostatni raz Sophie dasz radę wieże w ciebie.-Krzyknął uzdrowiciel.- Oddychaj... teraz.
-Aaa...-I ten długo wyczekiwany dźwięk. Płacz, płacz dziecka, mojego maleństwa, mojego cudownego maleństwa. Wyciągnęłam ręce a uzdrowiciel podał mi mojego bobaska.
-To chłopczyk.- Powiedział kładąc mi go na ramieniu
-Hej maleńki to ja twoja mamusia. Tak się ciesze że jesteś już z nami.-Szeptałam z łzami w oczach. On był taki malutki i niewinny nie znał jeszcze zła tego świata.- Niedługo poznasz też tatusia jak tylko załatwi parę ważnych spraw.
-Jaki maluszek. Jestem z ciebie dumny siostra.- Powiedział mój brat który najwyraźniej opanował już mdłości.
-Will powiadomisz Natana? Musi się dowiedzieć.
-Jasne już idę. Trzymaj się malutki- Pogłaskał mojego synka po delikatnym puszku na głowie i wyszedł zostawiając nas samych.

~Oczami Tessy~~

Wszyscy byliśmy wyczerpani po pierwszym starciu, a wielu z nas poległo. Nie wiem czy uda się nam przeżyć kolejne starcie ale nie możemy się poddawać.
-Tess chodź szybko Natan nas wzywa .- Krzyknął Jack i razem pobiegliśmy w odpowiednim kierunku. Weszliśmy do środka gdzie stał Natan i ktoś jeszcze. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się że tą tajemniczą postacią jest Adam zażarcie dyskutował z bratem Jacka.
- Dobrze że już jesteście. Adam teraz wytłumacz po co tu jesteś?- Powiedział Natan.
-Mam propozycje.- Zaczął.- Po tym jak Sire nas zdradziła a wy uwięziliście moją siostrę udałem się do przedstawicieli wilkołaków, skrzatów, czarodziei z prośbą o wsparcie w walce. Proponuję wam pomoc wiem że wielu zginęło w poprzednim starciu więc przyłącze się do was i moje wojsko ale wy w zamian uniewinnicie mnie i moją siostrę.- Zakończył.
-Zgadzamy się- Odpowiedziałam bez namysłu.
-Dobra- Zgodził się Natan. Adam podszedł do ściany w której otworzył portali a z niego kolejno zaczęli wychodzić uzbrojeni wojownicy. Naglę do pomieszczenia wpadł Scott.
-Zaczęło się!- Chwyciliśmy broń i wybiegliśmy przed budynek. Po raz pierwszy w historii połączyliśmy siły z innymi rasami by zmierzyć się z naszym wspólnym wrogiem, by walczyć o lepsze jutro. Postawiłam sobie jeden cel. Musiałam zabić Sire by to wszystko się skończyło. Stanęliśmy ramię w ramię i ruszyliśmy do walki nie było zbędnych przemówień, wszyscy dobrze wiedzieli ile może nas kosztować przegrana. Teraz przynajmniej szanse były wyrównane. Biegłam przed siebie powalając kolejnych mieszańców. Co chwilę oglądałam się by sprawdzić czy moi przyjaciele żyją. Naglę obok mnie pojawił się Jack.
-Obiecaj że jak to wszystko się skończy polecimy na hawaje.
-Obiecuję.- Powiedział odwracając się do mnie plecami i zabijając napastnika który stał na drodze do Sire. Spojrzałam na mojego ukochanego i wskazałam głową Sire on tylko pokiwał potwierdzająco głową ruszyliśmy w jej kierunku.
-Proszę, proszę...- Zaczęła się śmiać kiedy tylko się zbliżyliśmy.- Znów się widzimy.- Śmiała się jeszcze głośniej. miałam tego dość zamachnęłam się sztyletem i rzuciłam w nią. Sire złapała go w powietrzu i zamieniła w proch.
-Ups...- Powiedziała- Chyba nie myślałaś że zabijesz mnie takim sztylecikiem.
-Nie nie chciałam cie nim zabić.- Uśmiechnęłam się a za  za Sire pojawił się Jack miał już zadać ostateczny cios kiedy ona odwróciła się i wsadziła rękę w jego klatkę piersiową i po chwili wyjęła ją a jack zaczął osuwać się na ziemie. Rzuciłam broń i od razu pobiegłam do niego.
-Jack... Jack nie zostawiaj mnie.- Płakałam.
Sire tylko stała i przyglądała się dłoni.
-Zobacz serce wypełnione miłością do ciebie, Natana i innych szkoda by było gdybym... ups... wybacz kochana.- Zaczęła się śmiać i zgniotła serce.
-Tess...- Powiedział Jack i odszedł.
-NIE...NIE. NIE MASZ PRAWA UMRZEĆ...OBIECAŁEŚ MI... NIE MOŻESZ...JACK...- Zaczęłam płakać jak on mógł dlaczego on, wszyscy tylko nie on. W tym momencie stało się coś dziwnego poczułam się wyjątkowo lekka. Z moich dłoni zaczęło wydobywać się światło i z każdą minutą świeciło coraz jaśniej. Całą moją złość skierowałam na Sire i jej wojsko. Kobieta która zadała tyle cierpienia zaczęła płonąć a wraz z nią wszyscy inni. Kiedy już zniknęła złość ustąpiła został tylko smutek .
-Jack... Nie zostawiaj mnie tu samej... błagam- Rzuciłam się na ciało ukochanego i zaczęłam jeszcze bardziej płakać czułam pustkę w sercu którą wcześniej wypełniał on. Nie mogę żyć bez niego. To przeze mnie zginął.
-Kocham cię Jack- Krzyczałam nadal tuląc jego ciało.- Nie wiem jak ale znajdę sposób żebyś znów był przy mnie. Nie odpuszczę. Kocham cię

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Rozdział trochę krótki ale jest :) Troszkę zepsułam tą końcówkę ale mam nadzieje że rozdział się podoba 




sobota, 2 maja 2015

LBA i prośba

Z całego serca dziękuję Veronica Hunter (blog) za nominacje do LBA <333

Pytania:

1. Ulubiony sklep z ciuchami?
Hmm... może reserved
2.W której księgarni najczęściej kupujesz książki?
W Matrasie.
3. Co cię skłoniło do pisania bloga?
Zmusiła mnie do tego koleżanka która nie mogła się rozczytać jak pisałam jej opowieści na kartce więc kazała mi założyć bloga. 
4. Dwa ulubione filmy?
Nie mam ulubionych filmów więc nie mogę stwierdzić
5. Ulubiony serial/e ?
Gra o Tron i Pamiętniki wampirów.
6. Jakbyś nazwał/a książkę o twoim życiu?
Nic normalnego XD
7. Jesień, zima, wiosna czy lato?
Lato ale Winter is coming!
8. Twoje ulubione święto?
Boże narodzenie 
9. Czy lubisz swoją szkołę?
Do najlepszych nie należy ale ujdzie :)
10. Do którego kraju i miasta chciał/abyś najbardziej pojechać i zwiedzić? 
Brazylia Rio de janeiro <333
11. Co sądzisz o sztuce abstrakcyjnej?
Myślę że to jedna z lepszych metod na wyrażenie siebie i swoich uczuć. Sama często jak jestem zdołowana lub zła rysuje lub maluje coś abstrakcyjnego albo pisze kolejne rozdziały.


Nominuje:
http://dzika-krew.blogspot.com/
http://piekielnaopowiesc.blogspot.com/
http://daryaniolamilosctowszystkocomamy.blogspot.com/
http://oszukana-zablakana.blogspot.com/
http://w-kazdym-z-nas-plynie-dzika-krew.blogspot.com/

Moje pytania:
1 Skąd czerpiesz inspiracje na rozdziały?
2 Ulubione książki?
3 w skali od 1 do 10 jak oceniasz mojego bloga (proszę szczerze)
4 Jaka była pierwsza przeczytana przez ciebie książka (lektury się nie liczą)
5 Ulubiony kolor?
6 Ulubiona piosenka?
7 Jakie miałaś odczucia po opublikowani pierwszego rozdziału na blogu?
8 Czytalaś/eś książkę Czerwona królowa? Jak tak to czy ci się podobała?
9 Ulubiona damska postać literacka?
10 Ulubiona męska postać literacka?
11 Jak długo piszesz?

Kochani od wczoraj przybyło aż 350 wyświetleń za co jestem bardzo wdzięczna :) Ale dlaczego przy takiej liczbie wyświetleń jest tak mało komentarzy? :(  Kochani proszę was komentujcie dzięki tym komentarzom mam większą chęć do pisania więc mam prośbę skomentujcie rozdział który najbardziej wam się podobał albo rozdział 19 lub ten post wystarczy słowo "jestem" lub "czytam" a jeśli do jutra do 15:30 będzie minimum 5 komentarzy to wstawię tego samego dnia rozdział 20 


piątek, 1 maja 2015

Rozdział 19

~Oczami Tessy~

Siedziałam tak wtulona w Jacka kiedy nagle zawył alarm od razu pobiegliśmy do sali narad gdzie wszyscy już czekali. Na około panował jeden wielki chaos wszyscy krzyczeli i brali broń. Razem z Jackiem przepchnęliśmy się przez tłum i uzbroiliśmy, dobrze wiedzieliśmy co oznacza ten alarm, wszyscy wiedzieli. Nagle nie wiadomo skąd na podium pojawił się Natan.
-Cisza!- Krzyknął, a wszyscy od razu umilkli i spojrzeli w jego stronę- Te syreny nie wzięły się  znikąd. Wojna odbędzie się szybciej niż wszyscy przypuszczali. Wszyscy powyżej siedemnastego roku życia muszą obowiązkowo wstąpić do armii, osoby powyżej czterdziestu siedmiu lat mają wybór; walczyć lub zająć się dziećmi i ciężarnymi. Dzieci, kobiety ciężarne i opiekunowie mają się przeteleportować do schronu a wojownicy po uzbrojeniu na pole bitwy. To wszystko za dziesięć minut zostaną otwarte portale. Rozejść się.- Zakończył.
Odwróciłam się do Jacka i pocałowałam. Obydwoje musieliśmy wstąpić do armii i walczyć.
-Idę się przebrać w strój bojowy. Zobaczymy się przed odprawą.- Pożegnał się i poszedł, ja natomiast odnalazłam Natana który zażarcie dyskutował z Sophie.
-Tess powiedz tej kobiecie że nie może do jasnej cholery brać udziału w wojnie niech spojrzy ma siebie i zatroszczy się o nasze dziecko cholera jesteś w piątym miesiącu ciąży!-Ostatnie słowa były skierowane bardziej do Sophie niż do mnie.- jutro możesz rodzić! Wyobrażasz to sobie wszyscy giną i walczą a ty sobie rodzisz, cholera Sophie!- No tak ciąża u podróżników nie trwa tyle ile u zwykłych ludzi my szybciej się rozwijamy więc ciąża trwa tylko pięć miesięcy.
-Sophie on ma racje nie możesz walczyć.- Powiedziałam.
-Czyli wszyscy mają walczyć za naszą rasę a ja mam siedzieć i nic nie robić? Chy...
-Tak dokładnie- Przerwał jej Natan- I się nie sprzeciwiaj skoro nie chcesz słuchać własnego męża to posłuchaj dowódcy.
-Dobra nie będę walczyć zadowolony? Idę się przygotować do teleportacji.- Powiedziała odchodząc.
-Natan mam sprawę- Zaczęłam.
-Jeśli chodzi ci o Natalie to zostanie przeteleportowana do schronu nic jej nie będzie.
-Dzięki.- Powiedziałam i go przytuliłam.

~oczami Natana~

Portale zostały już otworzone, prawie wszystkie dzieci i kobiety nie zdolne do walki już przeszły została tylko Sophie. Spojrzałem jej w oczy i objąłem nie wiem czy jeszcze kiedyś będę mógł znów to zrobić.
-Proszę nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj nas. Przysięgnij że wrócisz. Przysięgnij że nie zostawisz nas samych Natan przysięgnij że nie dasz się zabić proszę cie wróć do nas.- Powiedziała wybuchając wielkim płaczem i trzymając się za brzuch. Objąłem dłońmi jej twarz i otarłem kciukami łzy
-Przysięgam że wrócę, przysięgam że nie zostawią was samych i przysięgam że nie dam się zabić. Nigdy bym was nie zostawił jesteście dla mnie wszystkim. Kocham cię Sophie i nasze małe maleństwo obiecuje że jak to wszystko się skończy wyjedziemy gdzieś daleko stąd. Teraz idź proszę.- Puściłem ją a ona odeszła ws stronę niebieskiego portalu. Miała już przechodzić ale w ostatniej chwili się cofnęła, rzuciła mi na szyje i pocałowała. Był to pocałunek pełen smutku, tęsknoty bólu, nadziei i miłości. Kiedy zabrakło nam już powietrza odsunęła się ode mnie mocno przytuliła i przeszła przez portal.
-Teraz nasza kolej czy wszyscy są uzbrojeni? Jeśli tak to niech każdy kolejno podejdzie do portali a przed nimi odbierze identyfikator dzięki któremu będziemy wiedzieć czy... czy żyjecie.- Zakończyłem i jako pierwszy podszedłem do portalu, i dałem wstrzyknąć sobie identyfikator. Nie trwało to długo po minucie byłem już na polu bitwy na razie jeszcze nikogo tam nie było ale z czasem obok mnie zaczęli pojawiać się inni podróżnicy najpierw Jack potem Tessa i Scott.
Kiedy wszyscy już przeszli po drugiej stronie rozbłysło światło które zmieniło się w Sire a za nią wiecej świateł z których wychodzili mieszańcy.
-Bracia, Siostry dziś stoczymy jedną z największych bitew w naszym życiu- Zacząłem przemawiać- Wielu z nas dziś polegnie w obronie innych. Wielu zostanie rannych ale też wielu przeżyje. Zapamiętajcie jedno! ŚMIERCI MÓWIMY NIE DZIŚ!- Krzyknąłem by mieć pewność że usłyszą- DZIŚ MNIE NIE ZABIERZESZ!-Podniosłem broń  a wszyscy krzyczeli za mną
-NIE DZIŚ, NIE DZIŚ!

~Oczami Jacka,a~

-NIE DZIŚ!-krzyczałem z innymi. Nagle wszyscy ucichli była to tak zwana cisza przed Burzą, cisza dla poległych, przerażająca cisza. 
Przysunąłem się bliżej do Tessy i delikatnie chwyciłem ją za dłoń spojrzała mi  w oczy i szepnęła tylko 
-Razem?
-Razem- Odpowiedziałem szeptem i ruszyliśmy do walki. Walki od której zależy nasze życie. Ponieważ staliśmy w pierwszej linii musieliśmy odeprzeć pierwszy atak kiedy wreszcie udało mi się pokonać pierwszego meszańca drugi już rzucał się na mnie. Było ich zbyt wiele, byli zbyt szybcy i silni. Już od pierwszej minuty widać było że wygrywają. Ale nie mogliśmy się poddawać, zbyt wiele to by nas kosztowało. Odpierałem kolejne ataki kiedy usłyszałem krzyk mojego anioła obejrzałem  się za siebie co dało przeciwnikowi przewagę powalił mnie na ziemie, a kiedy miał zadać ostateczny cios z jego gardła wyłoniło się ostrze. Zrzuciłem z siebie martwe ciało i wstałem. Nade mną stał Scott uśmiechał się jak głupi choć był cały w krwi.
-Nie daj się zabić stary bo inaczej Tessa cie wskrzesi i zabije jeszcze raz.- Powiedział tylko i pobiegł walczyć dalej, a obok mnie pojawiła się Tess.
-On ma racje więc lepiej na siebie uważaj.-Powiedziała
-Ty też uważaj, obiecaj że jak to wszystko się skończy zostaniesz Tessą Kyle.
-Jack? Oczywiście że tak.
-Wiem że nie takich oświadczyn się spodziewałaś ale lepsze takie niż wcale. -Uśmiechnąłem się lekko i rzuciłem sztyletem w  biegnącego napastnika.
-Nie ale te są wspaniałe- Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Nagle świat na około
zniknął, czas się zatrzymał.Była tylko ona. Nie było wojny, krwi i śmierci.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy w wir walki.




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wojna! Wojna wszędzie! Jak wam się podobał rozdział? Dziękuje za ponad 4000 wyświetleń jesteście wielcy ;*

Mam taką prośbę niech każdy kto czyta mojego bloga zostawi komentarz chce wiedzieć ile was jest :)

Ps: LBA dodam wieczorem :)