Translate

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 3

~Oczami Roba~

Byłem na siebie zły. Jak mogłem tak na nią naskoczyć? Ledwie ją znam a wyzywam ją od debilek i staram się zgasić w niej wszelką nadzieję na powrót jej chłopaka. Mogłem z tym poczekać. Nie wiem czemu ale gdzieś w głębi siebie czuje że jednak mi na niej zależy i chce uchronić ją przed bólem jaki poczuje kiedy zrozumie że nie można wskrzeszać ludzi. Teraz to i tak nie ma znaczenia bo wszystko zepsułem. Mam tylko nadzieję że kiedyś mi wybaczy. 
-Rob! Co tutaj robisz wróciliście już z katakumb? Gdzie Tessa?- powiedziała moja matka, która własnie weszła do mojego pokoju.
-Nie nawet tam nie byłem. Pokłóciłem się z Tessą i zostawiłem ją na korytarzu.- Odpowiedziałem.
-Mhm... To w takim razie znajdziesz ją teraz, przeprosisz i pomożesz jej znaleźć to czego potrzebuje!I nawet nie próbuj ze mną dyskutować! Już idź i nie chce więcej słyszeć że się z nią pokłóciłeś! Rozumiesz?- Chwyciła mnie za rękę i wypchnęła z pokoju. Nawet nie dyskutowałem. Jedyne czego mogę być pewien jeśli chodzi o moją matkę to tego że nigdy się z nią nie wygra dyskusji i nie warto nawet próbować. Błądziłem tak po korytarzach rozmyślając co powinienem powiedzieć Tessie kiedy ją zauważyłem. Szła w dość szybkim tempie w moim kierunku.
-Dobrze że cie widzę.- powiedziała.
-Naprawdę? Myślałem że nie chcesz mnie już więcej widzieć.
-Masz rację, ale zrozumiałam że jesteś mi potrzebny ponieważ sama nie znajdę katakumb. Tylko tak dla jasności, nadal jestem na ciebie zła a nasze stosunki nigdy nie przejdą nawet do koleżeńskich. Rozumiemy się? A teraz mógł byś się ruszyć  i zaprowadzić mnie do tych katakumb?
-Jasne choć.- Obróciłem się i ruszyłem w odpowiednim kierunku. Po paru minutach byliśmy już na miejscu otworzyłem duże drewniane drzwi i przepuściłem Tesse.
-Dżentelmen się znalazł.- Rzuciła przez ramię i zeszła po schodach.

~Oczami Tessy~

Nie lubię być taka oschła dla innych ale obiecałam sobie że mu nie odpuszczę wystarczy że się do niego odzywam. Znajdę tylko to czego szukam i wyjeżdżam stąd jak najszybciej się da. Naglę straciłam grunt pod nogami i wylądowałam centralnie w jego ramionach. Przez chwilę wpatrywałam się w te jego granatowe oczy, a kiedy on powoli nachylił się do mnie oprzytomniałam wstałam otrzepałam kolana i ruszyłam do pierwszego regału wyjmując jedną z starych zakurzonych ksiąg. po czasie Rob dołączył do mnie i razem szukaliśmy jednej choć by najmniejszej wskazówki dzięki której dowiem się jak przywrócić Jack'a. Siedzieliśmy już tam chyba całą noc, a ja powoli zaczynałam tracić nadzieje.
-Tess? Dzisiaj już raczej nic nie znajdziemy. Może wrócimy tu jutro?- Powiedział Rob.
-Mhm... masz rację.- Odpowiedziałam, wtedy on podszedł by pomóc mi wstać, a za jego plecami zauważyła postać której nie miałam już zobaczyć. Jack stał centralnie naprzeciwko mnie.
-Jack...- Wyszeptałam odrywając się od Roba.
-Co? Tess...-Zignorowałam go i ruszyłam za Jackiem. Nagle zatrzymał się przed jednym z regałów, wskazał książkę i zniknął. Podeszłam do pułki i wyciągnęłam starą książkę. Była cała szara nie miała podanego tytułu ani autora była po prostu szara. Otworzyłam ją i zaniemówiłam. Po pewnym czasie wydarłam się jak głupia miałam ochotę skakać ze szczęścia.
-Rob! Znalazłam! Słyszysz! Znalazłam!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Jej jest rozdział szkoda tylko że taki słaby ale cóż lepsze to niż nic prawda? Ten rozdział dedykuje mojej przyjaciółce która ma dzisiaj urodziny. Więc jeszcze raz wszystkiego najlepszego!!! 


środa, 22 lipca 2015

Rozdział 2

~Oczami Tessy~

-Na pewno wszystko zabrałaś?- Zapytała Natalie.
-Tak, na pewno. pytasz się już piąty raz.- Z nas wszystkich to ona jest najbardziej zdenerwowana.-Naprawdę musisz się uspokoić.
-Ona ma racje. Naprawde Natalie weź dwa głębokie wdechy i się uspokój. Rozumiem jakby Tessa była nerwowa ale ty? Bez przesady.- Scott posłał mi uśmiech i wyciągnął Natalie z pokoju krzycząc.- Załatwiłem ci minutę spokoju ciesz się puki możesz, a przy okazji Natan mówi że za pięć minut masz być na dole bo otwierają portal!
-Zaraz zejdę tylko wezmę jeszcze jeden sztylet!-Krzyknęłam i podeszłam do toaletki która w moim przypadku nie miała takiego samego zastosowania jak u reszty dziewczyn. W przeciwieństwie do nich ja trzymałam tam broń. Wybrałam jeden z sztyletów i wrzuciłam do plecaka. Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju by upewnić się czy wszystko zabrałam.
-Juz niedługo znów będziesz przy mnie.- wyszeptałam i wyszłam z pokoju. Na dole wszyscy już czekali przy otwartym portalu. Podeszłam do Sophie która trzymała małego Jacka i ich uściskałam, następnie kolejno Nathana, Adama, Scotta i Natalie.
-Uważaj tam na siebie i dzwoń jak tylko cos znajdziesz.- Wyszeptała mi do ucha i jeszcze mocniej uściskała. Kiedy już uwolniłam się z jej uścisku ruszyłam w stronę portalu. Zamknęłam oczy i pomyślałam o bazie w Paryżu. Po chwili wylądowałam w wielkiej sali otoczona przez trójkę ludzi.
-Ty pewnie jesteś Tessa.-Odezwała się kobieta.- To wielki zaszczyt cie poznać. Nazywam się Jennifer, to jest mój mąż Filip-wskazała starszego mężczyznę który pewnie był około pięćdziesiątki.- A to mój syn Rob- wskazała wysokiego bruneta o granatowych oczach, nie będę ukrywać ale był nawet przystojny ale z jego sposobu bycia dało się odczytać ze jest rozpieszczony i arogancki. Kobieta dalej kontynuowała swój wykład - który pomoże ci w poszukiwaniu. Oczywiście wiemy o wszystkim, Natan nam wszystko powiedział, współczujemy ci straty ukochanego i wierzymy że uda ci się go odzyskać. Pewnie jesteś zmęczona Rob zaprowadzi cie do twojej sypialni i jutro rozpoczniecie poszukiwania.
-Wolała bym zacząć je już dziś. Jeśli to nie problem?-Powiedziałam starając uśmiechnąć się najszczerzej jak potrafiłam. Jedyne czego chce to być znów przy Jacku wiec nie mogę zmarnować ani minuty.
-Oczywiście to Rob zaprowadzi cie do pokoju żebyś mogła zostawić tam bagaże i potem razem pójdziecie do katakumb.- Uśmiechnęła się do mnie i wskazała na Roba. Pokiwałam tylko głową i ruszyłam za brunetem. Po paru minutach stanęliśmy przed dużymi drzwiami.
-To jesteśmy wejdź odłożyć rzeczy a ja tu poczekam.- Nawet jego ton wskazywał na to ze jest rozpieszczony i narcystyczny. Nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do pomieszczenia. Pokój był skromny białe ściany, ciemne meble i male okienko nad łóżkiem. Rzuciłam torbe na podłogę i wyszłam z pomieszczenia. Przez dłuższy czas szliśmy w dość krępującej ciszy.
-Słuchaj Tess. Będę tak na ciebie mówili. Tak właściwie to poco przybyłaś do Paryża? Wiem że mama mówiła ze Natan wszystko wyjaśnił ale ja jakos go nie słuchałem. Wiem tylko że mamy szukac czegos w katakumbach, ale czego?- Odezwał się po pewnym czasie.
- Poszukuje czegoś co powie mi jak mogę przywrócić mojego chłopaka.- Odpowiedziałam spokojnie.
-Czyli chcesz go tak jakby wskrzesić? Boże jesteś nie normalna przecież nie da się przywrócić komuś życia! Jezu a juz myślałem że nie jesteś tylko ładna ale też mądra! Czy ty siebie słyszysz?!- Naskoczył na mnie.
-Nic nie rozumiesz! Nawet nie musisz! Powiem ci tylko że istnieje jakiś sposób wiec muszę go znaleźć!- Odpowiedziałam z trudem zachowując spokój.
-Boże ratuj! Jesteś wariatką! NIE MA ŻADNEGO SPOSOBU! NIE OSZUKUJ SIEBIE! NAPRAWDE JESTEŚ AŻ TAKĄ DEBILKĄ ŻEBY WIERZYĆ ZE CI SIĘ UDA?! DEBILKA!- Nagle zaczął się na mnie wydzierać.
-JESTEŚ NAJBARDZIEJ AROGANCKIM DEBILEM JAKIEGO KIEDYKOLWIEK WIDZIAŁAM. BOŻE JAK TY SAM Z SOBĄ WYTRZYMUJESZ! JAKIM CUDEM KTOKOLWIEK Z TOBĄ WYTRZYMUJE?!- Nie mogłam już wytrzymać. Skąd tacy ludzie się biorą?
-JUŻ WIEM DLACZEGO TWÓJ CHŁOPAK NIE ŻYJE! ZABIŁ SIĘ BO NIE MÓGŁ Z TOBĄ WYTRZYMAĆ!- Spojrzałam na niego z niedowierzaniem jak mógł cos takiego powiedzieć. Chciałam być silna ale mimowolnie zaczęły lecieć mi łzy.
-Nie żyje ponieważ poświęcił się żeby tacy debile jak ty mogli żyć i miec rodzinę, i byli wolni. Prawdopodobnie gdyby nie Jack był byś martwy. Nie żyje ponieważ Sire wyrwała mu serce kiedy próbowaliśmy ja pokonać!- Odpowiedziałam plącząc coraz bardziej nawę nie miałam sily krzyczeć. Jak on mógł cos takiego powiedzieć?
-Przepraszam ja nie wiedziałem...ja...
-Nie tłumacz się. Nie chce cię więcej widzieć, idź stąd sama trafię do katakumb. ZOSTAW MNIE!- Odepchnęłam go i odwróciłam się plecami żeby ukryć pozostałe łzy.
-Przepraszam.- Powiedział i poszedł zostawiając mnie samą z moimi myślami. Znów zalała mnie fala wspomnień jak wtedy kiedy wróciła mi pamięć. Wspomnienia pojawiały się i znikały a z każdym następnym moje serce coraz bardziej pękało. Czułam się strasznie. Siedziałam tak jeszcze chwile ale po czasie stwierdziłam że za dużo łez już wylałam i muszę wsiąść się w garść. Muszę się ogarnąć i wziąć się do roboty bo plącząc nie pomogę Jackowi.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------Wróciłam!!! Moja wena wróciła!!! I jest rozdział miał być w niedziele ale nawrzeszczałam na siebie i napisałam go dzisiaj 😊 Co sądzicie o Robie? Myślicie że Tessa mu wybaczy? Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej 😊


środa, 1 lipca 2015

bardzo przepraszam

Kochani nie wiem kiedy dodam następny rozdział bo moja wena odmawia współpracy i niedługo wyjeżdżam. Postaram się żeby był jak najszybciej ale nic nie obiecuje. Męczę się nad nim od tygodnia ale nic mi nie wychodzi, mam nadzieje że nie jesteście źli i mnie nie opuścicie :)
~Ashlie

Na pocieszenie łapcie piosenka która od dłuższego czasu nie może wypaść mi z głowy :)
The Script- No Good In Goodbye <3