Translate

czwartek, 2 października 2014

Rozdział 1

~oczami Tessy~

Tydzień później 
-Wychodzę umówiłam się z Natalie, wrócę późno wiec nie czekajcie na mnie z kolacja- krzyknęłam wychodząc z domu. Natalie była jedna z dwóch osób które znałam, mimo tego ze czasami denerwowała mnie to bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Wsiadłam do samochodu, ruszyłam i zadzwoniłam do Natalie.
-Hej- powiedziałam- wyjeżdżam spod domu, będę za 5 min
-Ok ja właśnie szukam miejsca na parkingu- odpowiedziała.
***
Kiedy dojechałam z łatwością znalazłam Natalie w barze. Podeszłam do niej i przytuliłam ja od tylu
- Jestem- powiedziałam- długo czekałaś???
-Nie trochę zajęło mi szukanie miejsca na parkingu. Jak tobie udało się znaleźć miejsce?
- Akurat jak przyjechałam to ktoś odjeżdżał, wiec mam miejsce pod barem
 -Co??? To nie fair...- nie zdążyła dokończyć bo w tym samym momencie podszedł kelner
-mogę  przyjąć zamówienie?
-Tak ja poproszę latte
-A ja gorąca czekoladę- wtrąciła Natalie
-To wszystko-zapytał kelner
-Tak- powiedziałyśmy równocześnie
Poczekałam aż odejdzie bo chciałam powiedzieć coś Natalie, ale ona oczywiście mnie wyprzedziła
-Musze ci coś powiedzieć...-wtrąciła-wieczorem jest impreza na plaży...
-Iiii nie chcesz chyba żebym na nią poszła- liczyłam na to że nie będę musiała na nią iść
-Zdałaś,  no proszę choć ze mną- i co ja mam zrobić, zgodzić się?
-Dobra pójdę.
- Jej, nawet nie wiesz jak się cieszę-aż skakała z radości. Oo mam pomysł możne przyjadę do ciebie i razem dojedziemy na imprezę co ty na to.
- Dobra to o 20 u mnie?- i teraz przynajmniej mam jakieś plany na wieczór.
-Tak, ale i tak będę szybciej.
***
Po 2 godzinach Natalie pojechała do domu po rzeczy na imprezę, wiec stwierdziłam ze ja tez pojadę. Kiedy szlam do samochodu coś a raczej ktoś złapał mnie za tył kurtki i zaciągnął mnie na tyły baru. 
-Puść mnie w tej chwili...
-Hej- powiedziała osoba stojąca za mną odwróciłam się i przeraziłam 
-JACK?!- teraz patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami 
-tak to ja sorki jeśli cie przestraszyłem Tessa- o nie musiał zrobić ten niewinny uśmieszek
- Żartujesz sobie ze mnie, śmiertelnie mnie wystraszyłeś 
-Przepraszam nie chciałem, ale chciałem ci coś powiedzieć...
-Co takiego?
-Jestem w tobie strasznie zakochany- I wtedy wziął mnie w ramiona i pocałował. Najpierw stawiałam opór ale z czasem odwzajemniłam pocałunek, jego usta były miękkie, obejmował mnie jakby miała zaraz uciec. Ale tak naprawdę nie chciałam.
-Przepraszam ale musiałem to powiedzieć.
-Jack, wygląda na to że mamy problem.
-Co, jaki?
- Ja tez jestem w tobie zakochana...