Translate

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 9

~oczami Natana~

Nie wszyscy byli uradowani wieścią o odzyskaniu pamięci przez Tesse, a w szczególności Camil była wręcz przerażona. Odesłała Tesse i Jacka do innego pomieszczenia i zwołała radę, wszyscy przybyli błyskawicznie i zajęli swoje miejsca. Camil od razu wyjaśniła zebranym na radzie podróżnika co się stało i zaproponowała żeby znowu poddać Tesse zabiegowi i znów usunąć jej wspomnienia a przede wszystkim trzymać ją z dala od Jack,a. Nie mogłem tego słuchać wiec przerwałem matce w połowie bo nie wytrzymałem i zacząłem mówić spokojnym głosem
- Mhm... a potem wyślij ją na Alaskę i złam serce Jack'owi. To świetny pomysł zrujnujmy życie dwojga ludzi którzy się kochają bo Tessa jest wyjątkowa i grozi jej niebezpieczeństwo, ale przecież ona jest jedną z nas a naszemu życiu zawsze grozi niebezpieczeństwo. Więc w takim razie trzeba usunąć pamięć wszystkim. Kto jest za?- Ostatnie dwa zdana zdania wykrzyczałem ze złością, odczekałem parę sekund i  kontynuowałem swoja przemowę- Nikt? Dlaczego przecież grozi wam niebezpieczeństwo. Hmm... nie mam lepszy pomysł usuńmy pamięć waszym żoną i mężom a następnie zabrońmy wam się do nich zbliżać.- Kiedy skończyłem ze złością usiadłem na swoje miejsce. A głoś zabrał jeden z obecnych.
-Natan ma rację Camil. Nie możemy im tego zrobić, zobacz jacy są szczęśliwi.
- Masz rację Danielu ale nie mogę pozwolić na to by coś się stało Tessie przysięgałam jej matce że zadbam o jej bezpieczeństwo.- Odpowiedziała matka.
- I nadal możesz zapewnić jej bezpieczeństwo, Tessa była jedną z najlepszych podróżniczek i potrafi o siebie zadbać.- Zapewnił ją spokojnym głosem
- Dobrze, więc Tessa może zachować wspomnienia. Teraz omówmy drugą sprawę a mianowicie atak na kryptę...
***
Po zebraniu poszedłem do domu i mojej narzeczonej. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Tesse rozmawiającą z Sophie i chichoczącą. Tak dawno jej nie widziałem, no w sumie widziałem ale ona mnie nie pamiętała.
-Natan!- Podbiegła do mnie i mnie uściskała.- Gratuluje czemu dopiero teraz? Myślałam że zrobiłeś to już dawno ale trudno ważne że się jej oświadczyłeś. Tak się ciesze, a właśnie jak tam rada znowu chcą mi usunąć pamieć?- patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi niebieskimi oczami i słodziutkim uśmieszkiem że wyglądała jak małe dziecko a ja uśmiechnąłem się do niej
- Jesteś tu sama czy Jack też tu jest?- Pokiwała głową i wskazała na pokój Jack'a.- Jack chodź na chwile mam wieści.- Pojawił się błyskawicznie objął ją od tyłu i pocałował.
-To jak co postanowiła szanowna rada?
-Mam złe wieści.- Obydwoje spuścili głowę i spojrzeli sobie w oczy a ja kontynuowałem-  najwyraźniej będziesz musiała wytrzymać z moim bratem i na treningach z wściekłą Camil.
Tessa była tak szczęśliwa że rzuciła mi się na szyje następnie pocałowała Jack'a chyba z tysiąc razy a kiedy wreszcie przestała uściskała Sophie kiedy ją puściła pociągnęła Jack'a i poszli do jego pokoju zostawiając nas samych podszedłem do mojego anioła i pocałowałem ją. Kiedy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie.
-Wpadłam na pewien pomysł- zaczęła Sophie- może nie róbmy przyjęcia zaręczynowego tylko od razu ślub co ty na to? 
-Jasne że tak więc od teraz mamy dokładnie tydzień na przygotowania trzeba powiadomić wszystkich o zmianie planów zajmę się tym. 
-Dziękuje jesteś kochany a ja już mam dla ciebie prezent.- Uśmiechnęła się słodko i pocałowała mnie w czoło.
-Co to za prezent możesz mi powiedzieć nikt się nie dowie. Obiecuje. -Zżerała mię ciekawość i nie mogłem się już doczekać ceremonii.
-Nie powiem ci. Dowiesz się za tydzień. Więc do zobaczenia na ślubie, a właśnie Tessa, Jack chodźcie na chwilkę. Mam wieści.
-Co się stało?- Spytał zaciekawiony Jack.
-Wiec porywam Tesse na tydzień bo chcę żeby została moją druhną, co ty na to?- Tessa była zaszokowana i uradowana jednocześnie.
-Jasne że się zgadzam. 
-To w takim razie Jack zostań moim drużba- Powiedziałem.
-Jasne że tak.  
***
tydzień później
(5 godzin do ślubu)
~oczami Sophie~

-Czas wstawać śpiąca królewno dzisiaj wielki dzień.
otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam uradowaną Tesse.
-Hej która godzina?- Zapytałam zaspana.
-Powiem tylko że zostało nam 5 godzin do ceremonii wiec wstawaj bo trzeba cie wyszykować. 
trudem wstałam z  łóżka umyłam się i wzięłam szlafrok. Kiedy wyszłam z łazienki mój pokój zmienił się nie do poznania wszystkie meble zniknęły na środku stała toaletka z kosmetykami a kawałek dalej podium otoczone lustrami na nim stał manekin z moją sukienką.
-O jesteś już dobra zaczynamy.
Tak jak Tessa mówiła zaczęła od włosów ale od razu uprzedziłam ją że chcę mieć zwykłą fryzurę. Długo sprzeczałyśmy się na ten temat ale w końcu wygrałam i Tessa spięła mi ciasnego koka z tyłu głowy, zrobiła lekki makijaż, potem dała mi chwilkę odpocząć od tortur czesania  malowania. Kiedy już się przyszykowała nadszedł czas na założenie sukienek. Stanęłam na platformę a Tessa pomogła mi z sukienką kiedy byłam już gotowa odwróciłam się przodem do zasłoniętego lustra gotowa na wszystko. Zamknęłam oczy a kiedy je otworzyłam zobaczyłam siebie w przepięknej sukni. Była bardzo wygodna miała koronkową górę z srebrnym paskiem w talii dolna część była lekka i zwiewna. Czułam się jak księżniczka która zaraz spotka swojego księcia z bajki. Tessa dokonała czegoś wspaniałego byłam zachwycona i bardzo szczęśliwa.
-I co podoba się?- Zapytała zaciekawiona Tessa.
-Jest przepiękna, dziękuje.- Powiedziałam i ruszyłam by ją przytulić a ona się cofnęła i powiedziała 
 -Zero przytulania chyba że chcesz wszystko zniszczyć wtedy proszę bardzo.- zaśmiała się głośno. Wtedy do pokoju weszła moja mama i oniemiała z zachwytu.
-Kochanie gdyby tata cie teraz widział, wyglądasz prześlicznie i jestem z ciebie taka dumna. Zaraz się rozpłaczę.
-Mamo- Nie zważając na protesty mojej druhny podeszłam do mamy i ją przytuliłam.
-Chciałam ci to dać należało do twojej babci a potem do mnie teraz kolej abyś ty włożyła go na swój ślub.- Podała mi pudełeczko w którym był maleńki łańcuszek z serduszkiem podałam go Tessie a ona zapięła mi go na szyi.
-To co teraz zobaczmy twoją sukienkę.
-Dobrze daj mi pięć minut.- Wybiegła z uśmiechem z pokoju. A ja usiadłam na platformie i zaczęłam rozmyślać o moim prezencie dla Natana nie byłam do końca pewna czy mu się spodoba.
- Jestem, i jak wyglądam?- okręciła się dwa razy w pudrowo-różowej sukience z cekinami. Wyglądała prześlicznie Włosy miała wyprostowane i spięte z jednej strony kokardką i delikatny makijaż.
Spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-już czas. Gotowa?
-Gotowa.
Wzięła mnie pod ramie i razem  udałyśmy się na dół do powozu gdzie już czekał mój brat. Ten dzień na pewno będzie idealny.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam że nie było szybciej rozdziału ale miałam trochę nauki. Na szczęście jutro zaczynam ferie więc będę miała więcej czasu. I aaa... wreście będzie ślub. Idealny dzień Sophie i Natana <3333


4 komentarze:

  1. Hmm.... już chyba zgaduje co to za prezent, ale mogę się mylić więc nie piszę. Tylko błagam kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się go napisac jak najszybciej ale jestem teraz na koloni i nie mam zbytnio czasu

      Usuń
  2. Proszę, szybko wstaw następny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może wstawie jutro bo wracam do domu wiec bede miala czas

    OdpowiedzUsuń