Translate

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 7

~Oczami Jacka~

Chociaż chciałem zostać dłużej byłem u Tessy do południa ale Camil zabiła by mnie gdybym przegapił kolejny trening a ja jestem zbyt młody żeby umierać. Pocałowałem Tesse na pożegnanie i poszedłem . Skręciłem za najbliższym budynkiem, wyjąłem małe urządzenie w kształcie guzika, położyłem je na ziemi a przede mną otworzył się portal. Kiedy przez niego przeszedłem wylądowałem w szatni, ruszyłem w kierunku mojej szawki i  zauważyłem obolałego Scotta
-Oj stary współczuje Camil jest troszeczkę wnerwiona więc da ci niezły wycisk.- Spojrzał na mnie i uśmiechną się szyderczo a ja przewróciłem oczami i powiedziałem.
-Jak widzę to tobie już dała wycisk. Czym ją wnerwiłeś?
-Niczym była już taka jak przyszedłem troszeczkę spóźniony, mam nadzieje że do jutra jej przejdzie bo nie wytrzymam jeśli zrobi mi jeszcze jeden taki  trening. Już wolał bym żeby przywiązała mnie do słupa i rzucała sztyletami.
-To nie trzeba było się spóźniać!
Scott spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Nie odpowiedziałem nic tylko udałem się do sali. Otworzyłem drzwi i pewnym krokiem wszedłem do pomieszczenia a pierwsze co zobaczyłem to gniewny wzrok mamy. Była ubrana w obcisły kombinezon  i długie buty na obcasie (Jak kobiety mogą na tym chodzić a co dopiero biegać). Natychmiast podszedłem do niej a ona wskazała belkę na suficie
-Dziś poćwiczysz walkę na wysokościach a jako rozgrzewkę przebiegnij dwadzieścia kółek dookoła sali następnie wykonaj zestaw ćwiczeń numer sześć.- Tylko nie to nienawidzę tego zestawu polega ona na tym że po biegach mam przejść na platformę i poćwiczyć walkę w ręcz potem strzelanie z łuku, wspiąć się po ściance wspinaczkowej na drabinki wykonać skok w dół do labiryntu a tam w zależności od ustawień stopnia trudności i specjalizacji poddać się zadaniu na wytrzymałość. Wszystko trzeba powtórzyć trzy razy. Po tych ćwiczeniach byłem tak zmęczony że nie miałem sił na resztę treningu ale Camil to nie obchodziło i nie dała mi nawet chwili na odpoczynek. Ćwiczyłem tak przez półtorej godziny aż pozwoliła mi skończyć. Cały zdyszany wylądowałem przed nią.
-Na dzisiaj wystarczy możesz iść.- Odwróciłem się i poszedłem,- Jack jeszcze jedno jutro będziesz miał trening z Natanem bo mam parę spraw do załatwienia.
-Jasne- Odpowiedziałem i wyszedłem. Usiadłem na ławce zamknąłem oczy kiedy usłyszałem jakiś hałas w korytarzu. Najwyraźniej mama tez to słyszała bo wyszła z sali. Razem postanowiliśmy sprawdzić przyczynę tego hałasu. Ustaliliśmy że pójdę przodem. Uchyliłem drzwi i wyjrzałem na korytarz a tam demon wielkości  dwóch dorosłych mężczyzn rozwalał wszystko co stanęło mu na drodze. Jak on się tu dostał? Jeszcze nigdy żaden demon się tu nie dostał. Sięgnąłem po strzałę i strzeliłem prosto w demona. Natychmiast odwrócił się w moją stronę a strzała trafiła go w oko. wściekły ruszył w moim kierunku a ja znowu w niego strzeliłem tylko tym razem dostał w pierś. Był coraz bliżej więc wyjąłem zza pasa miecz i skoczyłem na niego. Od razu powaliłem go na ziemie a kiedy miałem zadać ostateczny cios on wycharczał coś do mnie.
-Ten sen się spełni!- Spojrzałem na niego przerażony a on mówił dalej.- Obydwoje zginiecie i nic na to nie poradzisz!- Z złością wbiłem mu miecz prosto w serce i wstałem. Nie wiedziałem co robić to
nie może być prawda. Nie pozwolę by coś się jej stało. to był tylko zwykły sen i się nie spełni. To tylko sen. Z furią przywaliłem w ścianę robiąc w niej wielką dziurę.
-O czym on mówił Jack?- Cholera zapomniałem że Camil nadal tu jest.
-Nieważne to był tylko zwykły demon.- Rzuciłem urządzenie na ziemię i przeszedłem przez portal .
~Oczami Camil~

Jack wyszedł przez portal i zostałam sama, Strasznie niepokoiły mnie słowa tego stwora. Musze się dowiedzieć o co chodzi a nie wydaje mi się że to nic nie znaczyło później wyciągnę wszystko z Jacka teraz muszę się dowiedzieć jak ten demon się tu dostał. Poszłam korytarzem kierując cie liczbą zniszczeń. Doszłam do pustej ściany ale przecież nie mógł pojawić się tu znikąd  chyba że pomogły mu w tym skrzaty, to podstępne małe stworzenia ale ktoś musiał je przekupić bo same z siebie nie wysłały by tutaj demona. Coś mi tutaj nie pasuję. Może to sprawka podszywaczy ostatnio udało nam się złapać jednego z nich a on wyjawił nam ich plany a do ataku brakuję im dwóch ostatnich elementów. Z namysłów wyrwał mnie jeden z podróżników którzy własnie przybiegli
-Sprawdziliśmy cały budynek i nic nie znaleźliśmy najwyraźniej był sam.- Zameldował niebieskooki blondyn w wieku Natana
-To dobrze ale dla pewności sprawdźcie wszystko jeszcze raz i wzmocnijcie czary ochronne, i posprzątajcie ten bałagan.- wskazałam ręką dookoła i udałam się do biblioteki.
~Oczami Natana~

udałem się do krypty bo dostałem wezwanie od mamy. Kiedy dotarłem na miejsce główny korytarz krypty był cały zdemolowany a moją uwagę przyciągnęła dziura w ścianie  podszedłem bliżej i przyjrzałem się jej dokładnie
-Podziwiasz dzieło brata?
-Jack to zrobił? Tylko nie mów że to wszystko to jego dzieło.
-Nie jakimś cudem przedostał się tu demon i narobił niezłego bałaganu Jack go zabił. Ale nie pokoi mnie inna rzecz  ten demon mówił coś o jakimś śnie i śmierci.
-Co dokładnie powiedział?- Camil opowiedziała mi wszystko dokładnie a kiedy skończyła poprosiła mnie żebym zajął się sprawą brata i meldował jej o wszystkim. Od razu się zgodziłem i kiedy zmierzałem do wyjścia przypomniało mi się o przyjęciu zaręczynowym.
-Mamo muszę ci coś powiedzieć- zacząłem niepewnie - bo tak jakby wraz z Sophie urządzamy przyjęcie z okazji...-Nie dokończyłem bo Camil mi przerwała
- Jeśli chcesz zająć sale to nie, mam ważniejsze rzeczy na głowie niż jakieś przyjęcie.
-Nie chodzi mi o salę, to przyjęcie jest z okazji naszych zaręczyn. Oświadczyłem się jej- Przez chwile stała z rozszerzonymi ustami i wpatrywała się we mnie
-Natan to wspaniała wiadomość- powiedziała po chwili- bardzo się cieszę.- Podeszła do mnie i uściskała mnie. Wręczyłem jej zaproszenie i wyszedłem.
Od razu zadzwoniłem do Jack'a
-Tak?- Odezwał się głos wi słuchawce.
-Gdzie jesteś?- Zapytałem.
-Idę na patrol a co?
-Wracaj natychmiast do domu, Adam cię zastąpi - odpowiedziałem, rozłączyłem się i ruszyłem do domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I oto jest rozdział 7 przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieje że nie jesteście źli i chce podziękować stronce https://www.facebook.com/slowazaktorekochamyksiazki?fref=ts za udostepnienie mojego bloga

3 komentarze:

  1. Rozdział M E G A !<3 B O S K I !<3 Cieszę się, że wróciłaś ! Zaczynałam bardzo tęsknić !!! Z ogromną niecierpliwością czekam na NEXTA !
    Pozdrawiam i weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział BOSKI! Brakowało i ciebie. Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie zapraszam do poddania się ocenie na ocenialni http://ocenialnia.blogspot.com/
    Lorie :)

    OdpowiedzUsuń