Translate

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 5

~Oczami Natan'a~

Razem z Sophie leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film, Leżała oparta o moje ramie i co jakiś czas całowała je. Byliśmy już razem jakieś dwa może trzy lata a znaliśmy się od dziecka razem trenowaliśmy i dokuczaliśmy rodzeństwu ja Jack'owi a ona swoim trzem bracią. Jej niebieskie oczy nigdy nie traciły blasku nawet jak rok temu zginęli na misji w Francji jej dwaj bracia. Kiedy chciałem ją pocieszyć ona uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. Od jakiegoś czasu szukam dobrej okazji żeby się jej oświadczyć i chyba teraz jest odpowiedni moment.
-Sophie?- Zacząłem nie pewnie- czy mogła byś uczyni...- I w tym momencie zadzwonił telefon wziąłem go do ręki spojrzałem na ekran i jak zwykle Jack dzwonił w najgorszym momencie więc się rozłączyłem- Co mówiłem? A tak już pamiętam. Sophie czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?- I już powiedziałem to wyjąłem pierścionek z kieszeni był wykonany z białego złota na środku miał coś na kształt pętelki z djamentem w środku. Niepewnie spojrzałem jej w oczy.
-Natan nie wiem co powiedzieć- Powiedziała z oczami pełnymi łez
-Po prostu powiedz TAK.
-TAK, Tak, tak, tak...- przysunęła się do mnie ciągle mówiąc tak i zacząłem namiętnie ją całować 
ona błądziła rekami po moich plecach. całowaliśmy się dalej a moja koszulka powędrowała do góry kiedy została już zdjęta drzwi do domu magle się otworzyły a w wejściu stanęli Jack i Scott
-Serio nie macie sypiali?- Błyskawicznie podniosłem koszulkę i założyłem ją
-Nie wiem czy wiesz Scott ale to mój dom wiec mogę w nim robić co chce i gdzie chce.Tak w ogóle co ty tu robisz nie miałeś być w Nowym Jorku?
-Byłem ale wróciłem, wiem ze się cieszysz.
-A właśnie nie odebrałeś telefonu a chciałem ci powiedzieć że Scott przez jakiś czas u nas zostanie.- zatkało mnie.
-No weź nie wyrzucisz go na ulice proszę- Jack zamrugał oczami jak mała dziewczynka która chce wyłudzić lizaka
-Dobra niech wam będzie Scott będzie spał w  pokoju gościnnym.- Przewróciłem oczami i wskazałem w stronę pokoju.
-To my wam już nie przeszkadzamy skończcie to co zaczęliście tylko proszę idźcie do sypialni nie chce mieć przez was koszmarów.- Jack razem z Scottem wyszli z salonu zostawiając nas samych. Od razu zwróciłem się do Sophie- to na czym skończyliśmy pani Kyle?
-Nie jestem jeszcze panią Kyle.-uśmiechnęła  się do mnie tajemniczo a ja zacząłem ją całować, podniosłem ją i zaniosłem do naszej sypialni żeby uniknąć kolejnej wizyty chłopaków.
Ta noc była jedną z najlepszych w moim życiu. Rano obudziłem się z promiennym uśmiechem obok mojej pięknej narzeczonej.
~Oczami Tessy~

Śnił mi się Jack jak walczył z jakimś ogromnym stworem. Ja natomiast byłam przykuta do wielkiego słupa i cała w krwi krzyczałam z całych sił kiedy jakaś kobieta podcinała mi nadgarstki z czasem opadłam z sił i zemdlałam. Ocknęłam się po jakimś czasie w ramionach Jacka, on był cały w krwi najpierw myślałam ze to krew tego przerażającego potwora ale z czasem okazało się ze to jego. Kiedy podniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy zobaczyłam w nich ból i troskę.
-Tess, aniele już wszystko dobrze jesteś bezpieczna.-Powiedział do mnie cicho.
-Wiedziałam że mnie uratujesz.-Odpowiedziałam i pocałowałam go delikatnie w policzek. Podeszliśmy do jakiegoś jeziorka i usiedliśmy tam na chwile. Jack miał długie rozcięcie na brzuchu i ledwo oddychał. Położył się na plecach i powoli zaczął zamykać oczy,kiedy to zobaczyłam przyczołgałam się do niego położyłam jego głowę na kolanach i krzyczałam żeby nie zasypiał i mnie nie opuszczał a on spojrzał na mnie swymi piwnymi oczami po raz ostatni i zasną,
Obudziłam się cała zapocona i zapłakana jeszcze nigdy nie miałam tak realistycznego snu. Wzięłam telefon i od razu wybrałam jego numer, odebrał po trzech sygnałach
-Halo.- Powiedział zaspanym głosem.
-Jack jak szybko możesz do mnie przyjechać?
-Tessa czy coś się stało? Dobra nic nie mów będę za pięć minut.
-Dzięki kocham cię.
-Ja cie też.- Powiedział te słowa i się rozłączył mimo iż byłam zaspana starałam się z całych sił nie zasnąć żeby nie powrócić do tego koszmaru. Poszłam do łazienki rozczesałam włosy i opłukałam twarz zimną wodą żeby się obudzić wróciłam do pokoju usiadłam z powrotem na łóżku i czekałam na Jacka. Po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich otworzyłam je i od razu wpadłam z łzami w oczach w ramiona Jack'a.
-Tess wszystko w porządku?
-Tak zostaniesz chwile ze mną?
-Jasne.- Pocałował mnie w czubek głowy i zaniósł do pokoju, położyliśmy się razem na łóżku i leżeliśmy tak tuląc się do siebie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że ten rozdział jest taki krótki, następny będzie dłuższy
Postać Natan'a dodałam już do zakładki postacie a Sophie dodam w niedługo :) 

2 komentarze:

  1. Ooooo jak słoooodkooo <3 <3 <3 Szybko pisz następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Rozdział przesłodki. Piszesz niesamowicie! Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń