Translate

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 19

~Oczami Tessy~

Siedziałam tak wtulona w Jacka kiedy nagle zawył alarm od razu pobiegliśmy do sali narad gdzie wszyscy już czekali. Na około panował jeden wielki chaos wszyscy krzyczeli i brali broń. Razem z Jackiem przepchnęliśmy się przez tłum i uzbroiliśmy, dobrze wiedzieliśmy co oznacza ten alarm, wszyscy wiedzieli. Nagle nie wiadomo skąd na podium pojawił się Natan.
-Cisza!- Krzyknął, a wszyscy od razu umilkli i spojrzeli w jego stronę- Te syreny nie wzięły się  znikąd. Wojna odbędzie się szybciej niż wszyscy przypuszczali. Wszyscy powyżej siedemnastego roku życia muszą obowiązkowo wstąpić do armii, osoby powyżej czterdziestu siedmiu lat mają wybór; walczyć lub zająć się dziećmi i ciężarnymi. Dzieci, kobiety ciężarne i opiekunowie mają się przeteleportować do schronu a wojownicy po uzbrojeniu na pole bitwy. To wszystko za dziesięć minut zostaną otwarte portale. Rozejść się.- Zakończył.
Odwróciłam się do Jacka i pocałowałam. Obydwoje musieliśmy wstąpić do armii i walczyć.
-Idę się przebrać w strój bojowy. Zobaczymy się przed odprawą.- Pożegnał się i poszedł, ja natomiast odnalazłam Natana który zażarcie dyskutował z Sophie.
-Tess powiedz tej kobiecie że nie może do jasnej cholery brać udziału w wojnie niech spojrzy ma siebie i zatroszczy się o nasze dziecko cholera jesteś w piątym miesiącu ciąży!-Ostatnie słowa były skierowane bardziej do Sophie niż do mnie.- jutro możesz rodzić! Wyobrażasz to sobie wszyscy giną i walczą a ty sobie rodzisz, cholera Sophie!- No tak ciąża u podróżników nie trwa tyle ile u zwykłych ludzi my szybciej się rozwijamy więc ciąża trwa tylko pięć miesięcy.
-Sophie on ma racje nie możesz walczyć.- Powiedziałam.
-Czyli wszyscy mają walczyć za naszą rasę a ja mam siedzieć i nic nie robić? Chy...
-Tak dokładnie- Przerwał jej Natan- I się nie sprzeciwiaj skoro nie chcesz słuchać własnego męża to posłuchaj dowódcy.
-Dobra nie będę walczyć zadowolony? Idę się przygotować do teleportacji.- Powiedziała odchodząc.
-Natan mam sprawę- Zaczęłam.
-Jeśli chodzi ci o Natalie to zostanie przeteleportowana do schronu nic jej nie będzie.
-Dzięki.- Powiedziałam i go przytuliłam.

~oczami Natana~

Portale zostały już otworzone, prawie wszystkie dzieci i kobiety nie zdolne do walki już przeszły została tylko Sophie. Spojrzałem jej w oczy i objąłem nie wiem czy jeszcze kiedyś będę mógł znów to zrobić.
-Proszę nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj nas. Przysięgnij że wrócisz. Przysięgnij że nie zostawisz nas samych Natan przysięgnij że nie dasz się zabić proszę cie wróć do nas.- Powiedziała wybuchając wielkim płaczem i trzymając się za brzuch. Objąłem dłońmi jej twarz i otarłem kciukami łzy
-Przysięgam że wrócę, przysięgam że nie zostawią was samych i przysięgam że nie dam się zabić. Nigdy bym was nie zostawił jesteście dla mnie wszystkim. Kocham cię Sophie i nasze małe maleństwo obiecuje że jak to wszystko się skończy wyjedziemy gdzieś daleko stąd. Teraz idź proszę.- Puściłem ją a ona odeszła ws stronę niebieskiego portalu. Miała już przechodzić ale w ostatniej chwili się cofnęła, rzuciła mi na szyje i pocałowała. Był to pocałunek pełen smutku, tęsknoty bólu, nadziei i miłości. Kiedy zabrakło nam już powietrza odsunęła się ode mnie mocno przytuliła i przeszła przez portal.
-Teraz nasza kolej czy wszyscy są uzbrojeni? Jeśli tak to niech każdy kolejno podejdzie do portali a przed nimi odbierze identyfikator dzięki któremu będziemy wiedzieć czy... czy żyjecie.- Zakończyłem i jako pierwszy podszedłem do portalu, i dałem wstrzyknąć sobie identyfikator. Nie trwało to długo po minucie byłem już na polu bitwy na razie jeszcze nikogo tam nie było ale z czasem obok mnie zaczęli pojawiać się inni podróżnicy najpierw Jack potem Tessa i Scott.
Kiedy wszyscy już przeszli po drugiej stronie rozbłysło światło które zmieniło się w Sire a za nią wiecej świateł z których wychodzili mieszańcy.
-Bracia, Siostry dziś stoczymy jedną z największych bitew w naszym życiu- Zacząłem przemawiać- Wielu z nas dziś polegnie w obronie innych. Wielu zostanie rannych ale też wielu przeżyje. Zapamiętajcie jedno! ŚMIERCI MÓWIMY NIE DZIŚ!- Krzyknąłem by mieć pewność że usłyszą- DZIŚ MNIE NIE ZABIERZESZ!-Podniosłem broń  a wszyscy krzyczeli za mną
-NIE DZIŚ, NIE DZIŚ!

~Oczami Jacka,a~

-NIE DZIŚ!-krzyczałem z innymi. Nagle wszyscy ucichli była to tak zwana cisza przed Burzą, cisza dla poległych, przerażająca cisza. 
Przysunąłem się bliżej do Tessy i delikatnie chwyciłem ją za dłoń spojrzała mi  w oczy i szepnęła tylko 
-Razem?
-Razem- Odpowiedziałem szeptem i ruszyliśmy do walki. Walki od której zależy nasze życie. Ponieważ staliśmy w pierwszej linii musieliśmy odeprzeć pierwszy atak kiedy wreszcie udało mi się pokonać pierwszego meszańca drugi już rzucał się na mnie. Było ich zbyt wiele, byli zbyt szybcy i silni. Już od pierwszej minuty widać było że wygrywają. Ale nie mogliśmy się poddawać, zbyt wiele to by nas kosztowało. Odpierałem kolejne ataki kiedy usłyszałem krzyk mojego anioła obejrzałem  się za siebie co dało przeciwnikowi przewagę powalił mnie na ziemie, a kiedy miał zadać ostateczny cios z jego gardła wyłoniło się ostrze. Zrzuciłem z siebie martwe ciało i wstałem. Nade mną stał Scott uśmiechał się jak głupi choć był cały w krwi.
-Nie daj się zabić stary bo inaczej Tessa cie wskrzesi i zabije jeszcze raz.- Powiedział tylko i pobiegł walczyć dalej, a obok mnie pojawiła się Tess.
-On ma racje więc lepiej na siebie uważaj.-Powiedziała
-Ty też uważaj, obiecaj że jak to wszystko się skończy zostaniesz Tessą Kyle.
-Jack? Oczywiście że tak.
-Wiem że nie takich oświadczyn się spodziewałaś ale lepsze takie niż wcale. -Uśmiechnąłem się lekko i rzuciłem sztyletem w  biegnącego napastnika.
-Nie ale te są wspaniałe- Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Nagle świat na około
zniknął, czas się zatrzymał.Była tylko ona. Nie było wojny, krwi i śmierci.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy w wir walki.




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wojna! Wojna wszędzie! Jak wam się podobał rozdział? Dziękuje za ponad 4000 wyświetleń jesteście wielcy ;*

Mam taką prośbę niech każdy kto czyta mojego bloga zostawi komentarz chce wiedzieć ile was jest :)

Ps: LBA dodam wieczorem :) 







6 komentarzy:

  1. O mój Bpże brak mi słów. Rozdzaił powala na kolana. Jestem cała zdruzgotana. Czekam na nexta i życzę ci weny <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ryczę!!!!!!!!!!! Rozdział PIĘKNY, NIEZIEMSKI, POWALAJĄCY!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    W związku z ostatnimi zmianami na Rejestrze blogów podkategoria fantasy została podzielona na pięć podgatunków (dark, heroic, high, low, urban). Proszę o wybranie jednego z podgatunków i poinformowanie mnie o tym pod postami znajdującymi się na stronie głównej lub w zakładce „pytania i prośby”. W razie wątpliwości szczegółowe informacje na temat podgatunków można znaleźć TUTAJ.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. JESTEM, JESTEM, JESTEM ! KOMENTUJĘ, KOMENTUJĘ, KOMENTUJĘ!! Komentuję ten rozdział, bo jest moim ulubionym <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze ja jestem;) genialne oświadczyny<3 genialna kłótnia Nathana i Sophie;* celny rzut Jace'a sztyletem ;))) uwielbiam wszystko: D

    OdpowiedzUsuń