Późnym wieczorem Natalie przyszła do mnie by przygotować się na imprezę.
-Jakie ładne. Mogę to pożyczyć i założyć na imprezę?
-y... Tak-byłam bardzo zamyślona. Ciągle myślałam otym co się stało po wyjściu z baru.
-halo?! Jesteś? -Krzyczała Natalie - pytałam się jak wyglądam?
-ładnie, pasuje ci ten kolor- Ale czemu on powiedział to akurat teraz? Czemu mnie pocałował? Nie mogłam przestać o tym myśleć. Najbardziej zastanawiało mnie to co będzie przy następnym spotkaniu czy rzucimy się sobie na szyje i zaczniemy całować czy...
-Dobra, o co chodzi? Nie jestem głupia o czym tak rozmyślasz?
-Co? Nie, o niczym. Lepiej już chodźmy bo się spóźnimy- nie mogę jej powiedzieć, nie teraz.
-Niech ci będzie, ale i tak prędzej czy później to z ciebie wyciągnę- powiedziała i w tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran i osłupiałam dzwonił Jack. Nie mógł znaleźć lepszego momentu?
-Kto to?-Natalie spytała z ciekawością.
-Nikt- odpowiedziałam i odłożyłam telefon.
-Tak na pewno, idź odbierz nie będę podsłuchiwać obiecuje.-I tak będzie podsłuchiwała znam ja.
- Ok ale...- i w tym momencie telefon zadzwonił praz drugi.
-Idź odbierz może to coś ważnego!
Wyszłam z pokoju i poszłam odebrać do łazienki i usłyszałam znajomy głos .
-Tessa?-Odezwał się Jack a moje serce podskoczyło.
-Tak. O co chodzi?-strasznie nie podobał mi się ton jego głosu.
- Jak szybko możesz do mnie przyjechać?
-Nie wiem. A gdzie jesteś? Coś cię stało?-byłam przerażona
-W domu ale coś jest nie tak przyjedź jak najszybciej.
-Dobra, będę za pięć minut-rozłączyłam się,pobiegłam do pokoju i powiedziałam żeby pojechała sama na imprezę a ja do niej dojadę. Mimo protestów w końcu udało się ja namówić
***
Po pięciu minutach byłam pod domem Jack'a, a raczej pod tym co z niego zostało. Ten widok był przerażający dom był spustoszony, okna powybijane a dach... Nie dachu nie było cały spłoną. Odrazu pobiegłam szukając Jack'a,
-JACK!!!-krzyczałam-JACK! Gdzie jesteś?!
-Tessa? Tutaj- odwróciłam się i pobiegłam prosto w jego ramiona. Był cały osmolony, pachniał dymem i spalenizną.
-Co się stało? Nic ci nie jest? Boże...
-Tessa spokojnie jestem cały.
-To dobrze ale co się stało?- byłam przerażona
-Kiedy wróciłem do domu zobaczyłem powybijane okna a kiedy stanąłem w progu coś wybuchło a dom staną w płomieniach,zadzwoniłem po straż pożarną a potem do ciebie nie wiem co robić. Po raz pierwszy widziałam go w takim stanie. Zawsze był twardy, opanowany i odporny na ból.
- Ej w porządku, będzie dobrze. -Obie łam go jak najmocniej, starałam się osłonić całym ciałem.
-Mam złe wieści-powiedział strażak który właśnie wyszedł z osmolonego i zniszczonego budynku- znaleźliśmy ciało kobiety.-I w tym momencie Jack mocniej ścisną moja dłoń i wypuścił mnie z swoich ramion
-Czy znaleźliście tylko jedno ciało?
-Nie. Prawdopodobnie pańska matka była sama.
-Ale skoro była w domu to czemu nie słyszała włamania?- spytał Jack z lekko załamanym głosem
-Nie wiadomo. Może zauważyła i dla tego sprawca wysadził dom?!-powiedział strażak
-Jack przecież wchodził do domu kiedy wybuchł wiec czemu nie widział jak sprawca ucieka?- No bo przecież musiał widzieć skoro znaleźli tylko jedno ciało- ta cała cała sytuacja wydawała się dziwna.
-Tą sprawą zajmie się policja- powiedział strażak- Współczuje straty mamy.
-Dziękuję dowodzenia- powiedział Jack. Niewiarygodne jak szybko się pozbierał.
-W porządku? Jak chcesz to możesz przenocować u mnie- odpowiedziałam przytulając go.
- Dzięki że przyjechałaś ale mam się gdzie zatrzymać
-Na pewno?- zapytałam z nutą zdziwienia w głosie.
-Tak na pewno.
- Ej w porządku, będzie dobrze. -Obie łam go jak najmocniej, starałam się osłonić całym ciałem.
-Mam złe wieści-powiedział strażak który właśnie wyszedł z osmolonego i zniszczonego budynku- znaleźliśmy ciało kobiety.-I w tym momencie Jack mocniej ścisną moja dłoń i wypuścił mnie z swoich ramion
-Czy znaleźliście tylko jedno ciało?
-Nie. Prawdopodobnie pańska matka była sama.
-Ale skoro była w domu to czemu nie słyszała włamania?- spytał Jack z lekko załamanym głosem
-Nie wiadomo. Może zauważyła i dla tego sprawca wysadził dom?!-powiedział strażak
-Jack przecież wchodził do domu kiedy wybuchł wiec czemu nie widział jak sprawca ucieka?- No bo przecież musiał widzieć skoro znaleźli tylko jedno ciało- ta cała cała sytuacja wydawała się dziwna.
-Tą sprawą zajmie się policja- powiedział strażak- Współczuje straty mamy.
-Dziękuję dowodzenia- powiedział Jack. Niewiarygodne jak szybko się pozbierał.
-W porządku? Jak chcesz to możesz przenocować u mnie- odpowiedziałam przytulając go.
- Dzięki że przyjechałaś ale mam się gdzie zatrzymać
-Na pewno?- zapytałam z nutą zdziwienia w głosie.
-Tak na pewno.
***
~oczami Jack'a~
-Czy wszystko poszło zgodnie z planem?
-Tak Tessa uwierzyła w historie z wybuchem, ale nie rozumiem w czym ten wypadek ma pomóc?- zapytałem lekko zdziwiony bo nie rozumiałem po co była ta akcja.
-Ona ma ci zaufać w stu procentach a dzięki wypadkowi będzie ci współczuła
-Aha czyli chodzi o to by jak najszybciej zdobył jej zaufanie? Myślałem ze mam czas.
-My też tak myśleliśmy- powiedziała kobieta która właśnie weszła do pomieszczenia- witaj synu.
-Witaj matko- odpowiedziałem chłodno.
-Dostaliśmy informacje że demony szykują się do ataku, życie Tessy jest zagrożone- I w tym momencie stanąłem jak wryty.-Ile mam czasu na sprowadzenie jej do "krypty"?- powiedziałem z śmiertelną powagą
-Obawiam się że niecałe dwa tygodnie- odezwał się siwy mężczyzna
-Czy mogę chociaż wyjawić jej kim jestem i kim ona jest?
-Nie, absolutnie!!! Dowie się o wszystkim kiedy będzie gotowa by poznać prawdę! To będzie dla niej zbyt bolesne!- Wykrzyczała zdenerwowana kobieta.- Twoim zadaniem jest sprawić by ci zaufała a nie wyjawianie jej sekretów z jej....waszej przeszłości.
-Postaw się na moim miejscu!- Nie wytrzymałem i zacząłem krzyczeć.- Nie wiesz jak to jest codziennie się z nią spotykać, patrzeć jej w oczy, rozmawiać z nią i nie chcieć jej powiedzieć prawdy- krzyczałem z ochrypniętym głosem-.- Nie wiesz jak to jest przytulać ja i nie chcieć powiedzieć co naprawdę dla ciebie znaczy, kim dla ciebie jest i kim jesteś dla niej...
-JACK! Wiem co przeżywasz ale sam chciałeś dostać to zadanie NALEGAŁEŚ! Ostrzegałam cie że będzie trudno a ty i tak nie słuchałeś.- Kobieta krzyczała jeszcze głośniej niż Jack.
-Zrozum jeśli nie chcesz by coś się jej stało to lepiej rób to co każe rozumiesz!?
-Tak rozumiem ale...
-Nie ma żadnego ale koniec tematu.- Powiedziała spokojnie kobieta.
-Camill szybko coś się stało w magazynie- krzyczał wbiegając chłopak który całkiem niedawno udawał strażaka
-Już biegnę
-Mamo... pozwól mi chociaż przywrócić cień wspomnień o mnie... proszę.
Kobieta nic nie odpowiedziała tylko wybiegła z pomieszczenia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam że musieliście tak długo czekać na ten rozdział.
Jeju... Aż się zgrzałam z tego napięcia XD Lecę czytać następny, bo umrę !
OdpowiedzUsuńWOW! Ten rozdział bardzo mnie zaintrygował. :-)*
OdpowiedzUsuńSzybcy są. Tydzień i wyznania miłosne? Tak jest w Twojej szkole? Współczuję. Pytanie: dlaczego do niej zadzwonił? dlaczego pobiegła? dlaczego nocuje obcego chłopca w swoim domu bez zapytania rodziców o zgodę? dlaczego stworzyłaś ją tak nierozważną i...dziwną? Tekst będzie lepsze, jak przestaniesz biec z akcją. Stwórz tło opowieści. Uratuj tę opowieść. i zajrzyj do słownika, poprawiając błędy, please.
OdpowiedzUsuńZadzwonil bo ją kocha i misi sprawić by mu zaufała, i wspułczuła. Pobiegla bo bała się o niego. Zaproponowała mu nocowanie ale on odmówił bo ma się gdzie zatrzymać. A milość wyznal jej tak szybko bo już wcześniej byli razem tylko ona tego nie pamięta, a co do blędów to nie jestem jakimś robotem by pisać wszystko bezblędnie staram się żeby bylo ich jak najmniej. I taka rada na przyszlość czytaj z zrozumieniem to uzyskasz odpowiedzi na wiekszość swoich pytań.
UsuńNie chodzi o to, że coś ci zarzucamy. Pan/pani Anonimowy może trochę źle to ujął/ujęła. To są raczej takie głupoty, których można uniknąć po prostu czytając wnikliwiej tekst przed opublikowaniem. To nie jest coś złego - każdy z nas robi błędy, niektórzy więcej, a inni mniej. Ja na przykład, gdy piszę wstępną wersję, cały tekst mam zakreślony na czerwono przez rozmaite literówki i inne syfy, dlatego zawsze potem spędzam grubo ponad godzinę na sprawdzaniu i dopracowywaniu tego. Niestety - niektórzy tak muszą. Nie masz aż tylu błędów, ile ja robię, więc jestem pewna, że sprawdzanie i poprawianie ich nie zajmie dużo czasu. Ale naprawdę warto coś z tym zrobić, bo nawet głupi brak przecinka wybija z rytmu powieści, przez co ciężej się ją czyta. A naprawdę świetnie się zapowiada, więc myślę, że warto by o tym pomyśleć. Jeśli sama nie chcesz tego robić - nie masz czasu, lub nawet ochoty, wszystko jest dla ludzi - poproś kogoś znajomego, by ci pomógł. Na pewno wiele osób jest gotowych się na to zgodzić. A nie widzę tutaj takiego nawału pracy, by spisać wszystko na straty :)
Usuń